Był poszukiwany siedmioma listami gończymi i miał do odsiedzenia 11.5 roku za kratkami. Nic dziwnego, że 40-latek nie chciał się pokazywać w Polsce, tylko zaszył się za granicą. Jednak na jego trop wpadli parczewscy policjanci, którzy - przy współpracy z Interpolem i Holendrami - zatrzymali przestępcę, a w maju "wrócił" on do naszego kraju
Mężczyzna miał kilka ciężkich grzechów na swoim sumieniu: udział w zorganizowanej grupie przestępczej, wprowadzanie do obrotu znacznej ilości substancji odurzających oraz przestępstwa przeciwko mieniu, w tym wymuszenie rozbójnicze. Od 2012 roku ukrywał się poza granicami Polski, na terenie Europy.
- W policyjnych systemach widniało już siedem podstaw do jego zatrzymania: cztery listy gończe jako poszukiwania międzynarodowe, wydane przez Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim oraz Sąd Rejonowy Lublin-Zachód oraz trzy zarządzenia wydane przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie - podaje lubelska policja.
Wynik takiego przestępczego równania to kara 11.5 roku zaległej odsiadki oraz prawie 18 tys. zł w grzywny.
Kryminalni z Parczewa działali wspólnie z Interpolem oraz funkcjonariuszami z Holandii, gdzie zaprowadził ich trop. Służby ustaliły miejsce pobytu 40-latka i poinformowały swoich współpracowników, że przestępca może używać fałszywych danych osobowych. Wspólna akcja przyniosła oczekiwany efekt - mężczyznę udało się zatrzymać jeszcze w listopadzie 2021 roku, a pod koniec maja tego roku zakończył się proces jego ekstradycji do Polski.
W czwartek 40-latek został przetransportowany do naszego kraju, gdzie odbędzie wymierzoną przez sąd karę pozbawienia wolności.