Zamojska Prokuratura zajęła się sprawą wycieku niejawnych informacji ze śledztwa w sprawie tzw. „afery podsłuchowej” w lubelskim ratuszu. Wszczęto już śledztwo w tej sprawie. Pod lupę prokuratorów trafią m.in. dziennikarze.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Zgodnie z poleceniem Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie wszczęliśmy śledztwo w sprawie ujawnienia osobom nieuprawnionym informacji niejawnych – przyznaje Romuald Sitarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu. – Chodzi o dane z postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie, a dotyczącego przekroczenia uprawnień przez przedstawicieli władz miasta.
Śledczy z Zamościa zamierzają ustalić, w jaki sposób dziennikarze dowiedzieli się, kto z urzędników był podsłuchiwany przez służby. Będą więc przesłuchiwać samych dziennikarzy oraz, jak ustaliliśmy nieoficjalnie, także agentów CBA, którzy zajmowali się „aferą podsłuchową”. Zgodnie z prawem, funkcjonariuszowi publicznemu, który ujawniłby tajne informacje, grozi do 3 lat więzienia.
Aktualne śledztwo prowadzone jest „w sprawie”, a nie przeciwko konkretnej osobie. Postępowanie dotyczące samej „afery podsłuchowej” zostało umorzone pod koniec lipca. Dotyczyło rzekomego ustawiania konkursu na szefa Lubelskiego Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej. Śledczy sprawdzali, czy przewodniczący Rady Miasta Piotr Kowalczyk oraz Grzegorz Siemiński, były zastępca prezydenta Lublina, mieli ustalać między sobą przebieg i wynik postępowania. Posadę w LPGK dostał Siemiński. Jednym z dowodów miały być nagrania rozmów między Kowalczykiem, Siemińskim a innymi pracownikami ratusza.
Prokuratura Okręgowa w Lublinie uznała, że urzędnicy nie dopuścili się przestępstwa. Nie przekroczyli swoich uprawnień, a przeprowadzając konkurs nie działali na szkodę ratusza.
– Nie uzyskano dowodów świadczących o nakłanianiu kogokolwiek do naruszenia procedury w trakcie konkursu na stanowisko Prezesa Zarządu LPGK, jak również do przekroczenia uprawnień w tym zakresie – skwitowała po zamknięciu śledztwa Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Lubelska Fundacja Wolności wystąpiła do śledczych o ujawnienie stenogramów rozmów między urzędnikami. Mimo że nie doszło do przestępstwa, śledczy odmówili. Fundacja się odwołała i czeka na rozstrzygnięcie. Przedstawiciele FW zapowiedzieli, że jeśli prokuratura nie zmieni swojego stanowiska, skierują sprawę do sądu.