Na granicy z Ukrainą i Białorusią nigdy nie jest nudno. Celnicy co rusz trafiają na niezwykłą kontrabandę, a pomysłowość przemytników potrafi zadziwić nawet doświadczonych funkcjonariuszy Służby Celnej czy Straży Granicznej.
W marcu funkcjonariusze lubelskiej Służby Celno-Skarbowej zabezpieczyli duże ilości różnego rodzaju produktów medycznych. Oprócz leków podróżni próbowali przemycić też m.in. implanty stomatologiczne, preparaty z komórkami macierzystymi oraz tabletki z wyciągiem z gatunków CITES (chronione gatunki zwierząt w ramach Konwencji Waszyngtońskiej – przyp. red.).
Testy na HIV i komórki macierzyste
Dwoje podróżnych z Ukrainy, przekraczających granicę w Dołhobyczowie, ukryło w swoich pojazdach niedozwoloną ilość wyrobów medycznych. Jeden z nich próbował wwieźć do Polski 47 opakowań różnego rodzaju leków, głównie przeciwpasożytniczych.
Z kolei inny podróżny - aż 100 sztuk testów diagnostycznych w kierunku wykrycia wirusa HIV. Wszystko na „własny użytek”. – Przypominamy, że zgodnie z przepisami ustawy Prawo Farmaceutyczne, podróżny ma prawo przewozić do pięciu najmniejszych opakowań leku na własne potrzeby – mówi Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
„Drugie” zęby oraz wyciąg z konika morskiego
Celnicy z Hrebennego zatrzymali z kolei blisko 1,1 tys. sztuk tabletek z wyciągiem z konika morskiego. Jest to gatunek chroniony przepisami (CITES). Dwoje podróżnych straciło nielegalnie przewożone specyfiki i teraz muszą się liczyć z wysokimi karami. Karą za załamanie przepisów Konwencji CITES może być wysoka grzywna lub nawet kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
Również w Hrebennem, podczas kontroli autokaru, funkcjonariusze zabezpieczyli 55 fiolek z kwasem hialuronowym stosowanym w medycynie estetycznej. Przewożąca go obywatelka Ukrainy posiadała ponadto 150 strzykawek i tyle samo igieł. W Zosinie funkcjonariusze trafili na 200 ampułek z preparatem zawierającym komórki macierzyste oraz 80 sztuk implantów stomatologicznych.
Carski rarytas
Funkcjonariusze z Dorohuska znaleźli w bagażu podróżującej autokarem obywatelki Ukrainy trzy odznaczenia koloru srebrnego, tj. Krzyże Świętego Jerzego IV stopnia. Kobieta nie zgłosiła tych historycznych przedmiotów do kontroli. Odznaczenia wykonano z metali szlachetnych – srebra i złota. W carskiej Rosji Krzyż Świętego Jerzego był najwyższym odznaczeniem wojskowym, przyznawanym za wybitne osiągnięcia wojskowe i odwagę. Każdy z tych orderów na rynku kolekcjonerskim osiąga wartość nawet do 2000 złotych, w zależności od stanu zachowania. Wobec podróżnej zostało wszczęte postępowanie karne skarbowe.