Chciałabym opisać sytuację, która miała miejsce we wtorek w godzinach popołudniowych.
Na trasie najpierw doszło do obluzowania elementów na zewnątrz maszyny, później było tylko gorzej. Około 100 metrów przed wsią Brzeziczki samochód złapał gumę. Pasażerowie nie mieli co liczyć na zwrot kosztów, pozostawieni sami sobie w szczerym polu. Na szczęście po około 15 minutach przyjechał inny bus i za ponowną opłatą można było dokończyć podróż do Lublina.
W jakim stanie są pojazdy, którymi wykonywane są usługi przewozowe? Czy na pewno są sprawdzane regularnie, tak, aby nie stanowić zagrożenia dla pasażerów? I jak rozlicza się kierowca z Urzędem Skarbowym, skoro po biletach ani śladu? Pozostawienie pasażerów w takiej sytuacji samym sobie jest nie do pomyślenia, tak jak płacenie dwa razy za jedną podróż, w dodatku z takimi "przygodami”.