Pasażerka musiała skorzystać z toalety, a kierowca nie poczekał. - Zostawił mnie na pastwę losu w Radomiu i odjechał z moim bagażem - żali się Maria Chudzik z Białej Podlaskiej. Expressbus z Lublina nie ma sobie nic do zarzucenia. Przewoźnik nie zamierza ani przepraszać, ani oddawać pieniędzy.
28 marca Maria Chudzik z Białej Podlaskiej wracała Expressbusem z Krakowa do Lublina. Ta kilkugodzinna podróż przez Kielce, Radom, Puławy miała kosztować naszą czytelniczkę 44 zł. Ale jak się później okazało, kosztowała znacznie więcej.
Na postoju w Radomiu 64-latka wyszła na chwilę z busa, aby skorzystać z toalety. - Powiadomiłam o tym kierowcę - podkreśla pasażerka. Jednak, kiedy wróciła, zobaczyła już tylko tylne światła odjeżdżającego samochodu.
- Biegłam i machałam, ale kierowca się nie zatrzymał. W bagażniku zostawiłam torbę podróżną, a przy siedzeniu podręczny bagaż - relacjonuje.
- Kierowca uprzedził pasażerkę, że na postoju może stać tylko 5 minut. Ta pani nie pojawiła się o czasie - tłumaczy Leszek Wójtowicz, współwłaściciel firmy Expressbus z Lublina. - Poza tym, z pasażerami bywa różnie. Mówią, że idą do toalety, a później nie wracają w ogóle. A w busie czekają przecież inni, nie możemy sobie pozwolić na opóźnienia.
64-latka postanowiła dogonić busa taksówką. - W międzyczasie połączyłam się z dyspozytorką. Uzgodniłam z nią, że kierowca busa poczeka na mnie na kolejnym przystanku w Zwoleniu. Ale nie poczekał. Za taksówkę z Radomia do Zwolenia musiałam zapłacić 193 zł - opowiada pasażerka.
- Taryfiarz ją naciągnął na tak wysoką kwotę - uważa właściciel firmy Expressbus.
W Zwoleniu pani Maria po raz kolejny zadzwoniła do dyspozytorki. - Usłyszałam, że kierowca nie mógł na mnie poczekać, bo obowiązuje go rozkład jazdy. Pani doradziła mi dojazd do Lublina na własną rękę - dodaje 64-latka z Białej Podlaskiej.
Ze Zwolenia do Lublina kobieta dostała się busem. W Lublinie bagaż dostarczył jej inny kierowca Expressbusa.
- Pasażerka nie dostanie zwrotu kosztów, bo nie konsultowała z nami decyzji o dojeździe taksówką - mówi Wójtowicz. - Nie mamy sobie nic do zarzucenia. A jeżeli pasażer wróciłby po godzinie, to kierowca też ma obowiązek czekać? Ta pani mogła szukać toalety w nieskończoność - uważa właściciel Expressbusa.
Pani Maria Chudzik nie zamierza się poddawać. - Na początek powinna złożyć do przewoźnika klasyczną reklamację na piśmie. Jeżeli w ciągu 14 dni nie dostanie odpowiedzi lub otrzyma negatywną, to wtedy skarga powinna wpłynąć do mnie - tłumaczy Ewa Tymoszuk, miejski i powiatowy rzecznik konsumentów w Białej Podlaskiej.
Zdaniem Tymoszuk, przewoźnik nie zastosował się do niepisanego kodeksu dobrych praktyk. - Zasada jest prosta, nie należy ignorować konsumenta - mówi rzecznik.
Pani Maria zapowiada, że swoich praw będzie dochodzić nawet w sądzie.