W środę w tekście "Ratusz pokazał swój język” opisaliśmy, co znajduje się w aktach sprawy Deckerta. Jest on oskarżony o złożenie korupcyjnej propozycji prawicowemu działaczowi Arkadiuszowi Robaczewskiemu. Deckert w swoich wyjaśnieniach nazywa radnego miejskiego LPR Mieczysława Rybę "kretynem”, a Robaczewskiego "alkoholikiem i intrygantem”. A dla swojej partyjnej przełożonej poseł Elżbiety Kruk zachował epitet "emocjonalnie rozchwiana”.
Deckert wystosował wczoraj oficjalne oświadczenie. "Za styl mojego postępowania chciałbym przeprosić zarówno Pana Arkadiusza Robaczewskiego, jak i wszystkie inne osoby, które poprzez moje zachowanie wzięły udział w postępowaniu prokuratorskim, będąc w sytuacji nie tylko niezręcznej i kłopotliwej, ale również stając się uczestnikami swego rodzaju gry, w której nigdy nie chciały uczestniczyć” - pisze Deckert.
Oskarżony twierdzi, że obraźliwe słowa wypowiedział pod wpływem emocji: "(...) w sposób bezrefleksyjny, kierowany poczuciem zagrożenia wypowiedziałem słowa niepotrzebne, a w konsekwencji przyjąłem linię obrony, która była złym rozwiązaniem - a być może rozwiązaniem najgorszym z możliwych”. •