Jest ich trzech, dwóch pochodzi z Lublina, jeden spoza regionu. Tylko tyle wiadomo o kandydatach na nowego prezesa Motoru Lublin. W poniedziałek rada nadzorcza spółki otworzyła koperty z nazwiskami chętnych do zastąpienia Roberta Kozłowskiego. Nie chce jednak ujawnić, kto się zgłosił. Dlaczego?
– Mogę tylko powiedzieć, że są to bardzo ciekawe kandydatury. Na początku przyszłego tygodnia będziemy chcieli porozmawiać z tymi osobami, a cały konkurs zakończyć jak najszybciej, bo obecny stan zwieszenia w zarządzie klubie nie jest niczym dobrym – dodaje Gilewicz.
W ubiegłym tygodniu pojawiły się informacje, że chrapkę na fotel prezesa mają m.in. pracujący obecnie w GKS Bogdanka Grze-gorz Szkutnik i Dariusz Misiurek, szef stowarzyszenia Piłkarskie Nadzieje Motor Lublin. Czy tak rzeczywiście jest? – Nie komentuję tego – odpowiada wymijająco Misiurek. Z kolei Szkutnik przyznaje otwarcie: Nie składałem swojej aplikacji w konkursie.
W klubowych kuluarach wymieniano też nazwisko Mateusza Borka, dziennikarza Polsatu. Co ciekawe, znany komentator pojawił się w sobotę w Lublinie i oglądał mecz Motoru ze Zniczem. Trudno jednak przypuszczać, żeby porzucił intratną posadę w telewizji dla klubu z Al. Zygmuntowskich. Jego wizyta to raczej efekt przyjaźni z Piotrem Świerczewskim i Jackiem Bąkiem.
Wiadomo, że do momentu wyboru nowego prezesa obowiązki te dalej będzie pełnić Małgorzata Olek. Kozłowski do pracy w klubie już nie wróci. – Myślę, że zakończymy postępowanie konkursowe w ciągu 10 dni. Wtedy wszystko stanie się jasne, więc nie ma sensu robić zamieszania – podkreśla szef rady nadzorczej Motoru.
Gilewicz zastrzega jednak możliwość, iż prezes… nie zostanie wybrany. Na razie bowiem kandydaci spełnili tylko wymogi for-malne. Teraz muszą jeszcze przekonać do siebie członków rady nadzorczej.
ONI BĘDĄ WYBIERAĆ
Janusz Gilewicz (przewodniczący rady), Jacek Bąk, Zbigniew Bartnik, Jacek Drozd, Mirosław Graboś, Mariusz Sagan i Franciszek Piątkowski (członkowie rady).