Piłkarze Motoru odrobili wczoraj ligowe zaległości, ale powodów do radości nie mają z tego żadnych. Lublinianie okazali się gorsi na własnym boisku od GLKS Nadarzyn. Jedyny gol dla gości padł po stałym fragmencie gry.
Przemysław Mierzwa co prawda rzucił się za futbolówką, ale nie zdołał jej dosięgnąć.
W pierwszej połowie, oprócz bramki, kibice byli świadkami jeszcze dwóch ciekawych, choć zarazem niecodziennych sytuacji, po których dochodziło do parominutowych przerw w grze.
Najpierw jeden z asystentów sędziego doznał kontuzji i musiał zostać zmieniony przez arbitra technicznego. Potem było jeszcze ciekawiej.
Przy ławce rezerwowych gości wywiązała się spora awantura. Na miejsce zbiegli się wszyscy piłkarze obu drużyn.
Po paru minutach sędziom udało się uspokoić zawodników, ale nie obyło się bez kar. Żółty kartonik obejrzał Rafał Niżnik z Motoru, a kierownik drużyny z Nadarzyna został odesłany przez arbitra na trybuny.
Na konferencji po meczu obaj szkoleniowcy jednym głosem podkreślali fatalny stan murawy boiska przy Al. Zygmuntowskich.
– Od przyjazdu z Łowicza chodziliśmy i prosiliśmy gospodarzy obiektu żeby przynajmniej zwałowali płytę, ale nic z tego – powiedział Tadeusz Łapa. – Po naszej porażce mogę im teraz tylko podziękować – dodał z ironią szkoleniowiec.
Porażka z GLKS sprawiła, że Motor zmniejszył swoje szanse na utrzymanie w II lidze. W sobotę "żółto-biało-niebiescy” znów grają u siebie, ze Startem Otwock. Lublinianie liczą, że odkują się i sięgną po trzy punkty.
Motor Lublin – GLKS Nadarzyn 0:1 (0:1)
0:1 – Charzewski (39).
SKŁADY
Motor: Mierzwa – Bortniczuk, Dikij, Żmuda, Batata, Łętocha (88 Młynarski), Niżnik, Ligienza (46 Temeriwski), Kycko (64 Bodziak), Fundakowski, Prędota.
GLKS: Misztal – Sala, Sztybrych, Ambroziak, Wojtczak, Grajek, Dynarek, Wrzesiński (80 Zaniewski), Bajera, Charzewski (68 Rembiejewski), Kaleta (90+2 Sielski).
Żółte kartki: Niżnik, Bodziak, Bortniczuk, Temeriwski (M) – Dynarek, Sztybrych, Grajek (N). Sędziował: Krzysztof Sobieszek (Skierniewice). Widzów: 600.