W sobotę mecz w Rzeszowie, a z kadry lubelskiej drużyny wypadli Michał Jonczyk i Mateusz Broź
W sobotę o godz. 14 "żółto-biało-niebiescy” zmierzą się na wyjeździe ze Stalą Rzeszów. Oba zespoły dzieli w tabeli dziesięć punktów. Stal jest na dziesiątym miejscu, a Motor na piętnastym. Dla obu każdy punkt jest teraz na wagę złota w walce o utrzymanie.
W lepszej sytuacji są rzeszowianie, w których występuje wychowanek Motoru Piotr Prędota. Napastnik jest w tym sezonie w dobrej formie, strzelił już dziesięć goli i na pewno będzie chciał powiększyć swój dorobek w spotkaniu ze swoją byłą drużyną. Choć wiosną Prędota, podobnie jak cała Stal spisuje się poniżej oczekiwań kibiców, bo nie zaliczył jeszcze ani jednego trafienia.
W Motorze, w ostatnim meczu z Concordią Elbląg odblokował się wreszcie Maciej Tataj, który zdobył pierwszą bramkę w rundzie wiosennej i dwunastą w sezonie. Marne to jednak pocieszenie w sytuacji, gdy lubelski zespół spisuje się bardzo słabo i zmierza w kierunku III ligi. Mimo tego pozycja trenera Roberta Kasperczyka jest niezagrożona.
– Mogę zdymisjonować trenera, ale uważam, że jest dobrym fachowcem i zasługuje na to, aby dalej pracować – mówi Waldemar Leszcz, prezes Motoru. – Nie widzę możliwości objęcia zespołu przez kogoś innego.
Nowy szef klubu zabrał się za to za przegląd kontraktów zawodników i ocenę ich przydatności. – Tu po prostu nie ma drużyny. Dlatego potrzebna jest restrukturyzacja pierwszego zespołu i takie działania już podejmujemy – dodaje Leszcz.
Pierwszą "ofiarą” restrukturyzacji jest Mateusz Broź. W tym tygodniu Motor rozwiązał kontrakt z piłkarzem, który trafił na Zygmuntowskie latem z Garbarni Kraków, jako król strzelców II ligi wschodniej ub. sezonu. W Lublinie nie potrafił się jednak odnaleźć i zdobył tylko dwa gole.
Z kadry Motoru wypadł nie tylko Broź, ale też Michał Jonczyk. On z kolei, w meczu z Concordią, zerwał więzadła krzyżowe i w tym sezonie na boisku na pewno się już nie pojawi.
– Szukamy przyczyn słabej postawy drużyny. Mecz z Concordią, nawet przy słabej grze, powinien być przez nas wygrany. Do Rzeszowa jedziemy po zwycięstwo – zapowiada prezes Leszcz.