Dominik Smaga
Teraz dowiadujemy się, że poprzedni rząd wyłożył kasę na to, by garstka brunatnych oszołomów sączyła w umysły młodzieży przekonanie, że Hitler był świetny, bo Żydów trzeba tępić. Kwota mała, organizacja ma niewinną nazwę i leży gdzieś na prowincji. Dlaczego im nie dać? I nazywa się to jeszcze "promocją czytelnictwa”.
A może warto wypromować wśród urzędników nawyk czytania tego, co chce się podpisać? I to zanim dowiemy się, że ktoś przyznał kasę na niewinnie nazwaną "ścieżkę zdrowia” na zapadłej prowincji. Przesada? Zapewne. Ale boję się pomyśleć, co jeszcze nie zdążyło wyjść na jaw.