Wałęsa podkreślił, że zawsze był zwolennikiem lustracji, jednak staranne przeprowadzenie tego procesu za czasów jego prezydentury było niemożliwe, gdyż nie miał wokół siebie odpowiednich ludzi.
Zdaniem Wałęsy, konieczne są zmiany w radiu. - Jestem przekonany, że my ludzie wierzący musimy przymusić Radio Maryja do zmiany formatu. Tu nie chodzi o cenzurę. Tak nie można uprawiać polityki. Wszystko podważają. Okrągły Stół podważają, a nie istnieliby, gdyby nie on. Za zdrajców mnie i innych uważają - powiedział były prezydent. Dodał, że ludzie związani z radiem, jeżdżąc po świecie i wygłaszając swoje poglądy podważają autorytet Polski.
Krzysztof Wyszkowski jest zaskoczony krytyką ze strony Wałęsy. Utrzymuje, że w wypowiedzi dla Radia Maryja nie atakował byłego prezydenta.
Wyszkowski powiedział, że otrzymał w niedzielę list od Wałęsy dotyczący jego wypowiedzi w Telewizji Trwam i Radiu Maryja. Według niego, list miał mieć jednak inną treść niż ten opublikowany w Gazecie Wyborczej, był agresywny i wulgarny.
Dodał też, że w sobotę otrzymał od Lecha Wałęsy kopię listu skierowanego do Bogdana Borusewicza - współtwórcy "Solidarności” - w którym b. prezydent grozi Borusewiczowi "ujawnieniem jakichś kompromitujących materiałów”. Borusewicz mówi, że nic nie wie o liście.
Wyszkowski twierdzi też, że to on właśnie uratował późniejszemu prezydentowi "życie polityczne”. - Na początku września
1980 r., gdy Borusewicz razem z Kuroniem i grupą innych wpływowych osób, opracowywał plan ogłoszenia Wałęsy agentem SB i usunięcia go z rodzącej się "Solidarności”, wówczas ja sam, własną piersią obroniłem Lecha Wałęsę. Wtedy to byłby wyrok śmierci - opowiada Wyszkowski. Jego zdaniem dokumenty IPN na temat tajnego agenta "Bolka” odpowiadają osobie Lecha Wałęsy.