Piłkarze Motoru zebrali dobre recenzje za wczorajszy występ w Rzeszowie, ale zamiast oczekiwanego zwycięstwa, przywieźli remis. To jednak wystarczyło żeby opuścić ostatnie miejsce w tabeli, bo Puszcza Niepołomice przegrała w Olsztynie.
– Czujemy ogromny niedosyt, bo w każdym meczu walczymy o życie – komentuje Tadeusz Łapa, szkoleniowiec Motoru. – Punkt trzeba oczywiście szanować, ale przyjechaliśmy do Resovii z myślą o zwycięstwie. Dlatego nie broniliśmy się kurczowo, stworzyliśmy kilka okazji, ale brakowało nam końcowego podania.
Resovia zagrała bez kontuzjowanego Marcina Pontusa, który w ostatnim meczu ze Startem Otwock strzelił gola na wagę zwycięstwa. To osłabiło nieco siłę gospodarzy.
– Tak samo jak trener Łapa ja też jestem niezadowolony z wyniku, bo wolałbym wygrać – mówi Wojciech Borecki, trener rzeszowian. – Moi zawodnicy zagrali lepiej niż ze Startem Otwock, ale martwi mnie brak skuteczności. Trzeba pamiętać, że Motor nie jest już tym samym zespołem co pół roku temu. Lublinianie są znacznie groźniejsi. Nie mam złudzeń, że poziom ligi poszedł w górę i nie będzie się wygrywać meczów po 5:0.
Gospodarze stwarzali największe zagrożenie pod bramką Przemysława Mierzwy po rzutach wolnych i rożnych. – Na takiej murawie jak jest w Rzeszowie nie można pograć piłką, więc zostają tylko stałe fragmenty – podkreśla Rafał Niżnik, pomocnik Motoru, który podobnie jak pozostali lublinianie miał po końcowym gwizdku sędziego kwaśną minę.
– Szanujemy ten punkt, ale ubolewam, że nie zdobyliśmy trzech, bo mieliśmy parę lepszych okazji od gospodarzy i powinniśmy je wykorzystać – kończy Niżnik.
Resovia Rzesżów - Motor Lublin 0:0
Resovia: Pietryka – Chrabąszcz (82. Smolec), Bogacz, Kozubek, Góra – Ogrodnik (59. Pietluch), Baran, Nykanowicz, Walaszczyk – Hajduk (89. D. Kantor) – Zahradnik.
Motor: Mierzwa – Dykyj, Batata, Bortniczuk, Wojdyga, Niżnik, Żmuda, Wójcik (20. Łętocha), Kycko, Fundakowski, Prędota.
Żółte kartki: Baran, Nykanowicz (R) - Prędota (M).
Sędziował: Tomasz Piróg (Kraków).