Jak arcybiskup Józef Życiński święcił kaplicę w Jeziorze powiedział, że jest naszym pasterzem. I że zawsze znajdzie dla nas czas - wspomina Sławomir Witek z Suchowoli Radzyńskiej. - Kiedy wybraliśmy się do niego, by zapytać, dlaczego zabrał nam proboszcza, czasu dla nas nie znalazł
Do Suchowoli pojechaliśmy po sygnale od mieszkańców. - Chodzi o ks. Józefa. To wspaniały duszpasterz i gospodarz. Od biednych nie brał za pochówek. Przez półtora roku z grzebalnego cmentarza zrobił park, wyremontował organistówkę, zrobił na plebanii centralne. Więc kiedy ludzie dowiedzieli się, że do kurii poszły na niego donosy, stanęli w jego obronie - mówi Jan Belniak, który w Suchowoli sołtysuje ponad 30 lat.
Wszystko zaczęło się na początku czerwca. Wtedy parafianie dowiedzieli się, że arcybiskup zamierza przenieść ich proboszcza. Posłali delegację do kurii w Lublinie. - W kurii powiedziano nam grzecznie, że ks. abp Życiński jest bardzo zajęty i nie może nas przyjąć. Ale, że odpowiedź dostaniemy - mówi Stefan Stopniak, mieszkaniec Suchowli.
Oczekiwana odpowiedź do wsi nie przyszła. Za to 17 czerwca ks. kanonik Józef Serej został przeniesiony z urzędu proboszcza w Suchowoli Radzyńskiej na podobny urząd w Żdżannem. 29 czerwca na plebanii pojawił się jego następca. Po burzliwej dyskusji z mieszkańcami, nowy ksiądz jednak zrezygnował.
Ostatniej niedzieli w kościele odbyła się uroczysta msza wprowadzająca kolejnego następcę ks. Sereja. - Usłyszeliśmy tylko z ambony, że trzeba się modlić o jedność poróżnionej parafii - opowiada Sławomir Witek.
Historia księdza Józefa poróżniła ludzi. Przekonaliśmy się podczas wczorajszej wizyty w Suchowoli. - Dobrze, że abp Życiński przeniósł księdza Józefa na inną parafię. Gdzież to wypada, żeby proboszcz hodował konie. I nimi handlował - mówią przeciwnicy Sereja.
Zwolennicy księdza mają żal, że kuria wciąż milczy. - Do dziś nikt nie powiedział nam, dlaczego zabrano nam proboszcza - mówi Witek.
- Ks. Józef Serej został przeniesiony na nowe miejsce pracy. To jedna ze stu zmian personalnych w ostatnim czasie. Nie mogę każdej komentować - tłumaczy nam ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik metropolity lubelskiego. Zapytaliśmy o milczenie arcybiskupa w tej sprawie. Ksiądz Puzewicz nie odpowiedział.
- Ale niechby arcybiskup przyjechał tu do nas na mszę, stanął przed nami i powiedział, czemu zabrał ks. Józefa. Tak jest uczciwie - mówi twardo sołtys Belniak.
- Zgadza się. Powinien. Ale nie przyjechał. Arcybiskup nie uważa ludzi - kończy Sławomir Witek
Ks. Józef nie chciał z nami rozmawiać. Mówi tylko, że dobrze mu w nowym miejscu. •