Państwo Daciukowie udaremnili Radiu Maryja wybudowanie stacji nadawczej w Parczewie.
Nie mieli o tym pojęcia nawet sąsiedzi przedsiębiorcy zajmującego teren byłej bazy samochodowej przy ul. Kolejowej. Tam właśnie miała stanąć 40-metrowa wieża. Teren wydzierżawiło Radio Maryja i 14 stycznia 2003 roku wystąpiło do burmistrza o ustalenie warunków zabudowy. Trzy miesiące później, wobec braku sprzeciwu wojewody, burmistrz podjął „ostateczną”, pozytywną dla radia decyzję w tej sprawie. Sąsiadów nikt nie powiadomił.
– Urząd chciał cichaczem przepchnąć inwestycję.
Dopiero wiosną 2004 roku, od starosty parczewskiego dowiedzieliśmy się, że o pozwolenie na budowę stacji nadawczej stara się Radio Maryja. Przeraziliśmy się, że nad naszymi głowami stanie maszt z nadajnikami olbrzymiej mocy, skierowanymi na wschód. A w pobliżu jest kilkanaście budynków mieszkalnych.
Protest do burmistrza podpisało prawie 200 osób, które bały się promieniowania szkodliwego dla zdrowia – mówi Maria Daciuk.
Wraz z mężem oprotestowała też budowę stacji u starosty. Równocześnie poprosili burmistrza o wznowienie postępowania administracyjnego.
Odmówił, twierdząc, że jest już za późno. Zaskarżyli zatem jego decyzję do Kolegium Odwoławczego. A to uznało ich rację i uchyliło korzystną dla radia decyzję.
Co na to burmistrz? – Po orzeczeniu kolegium, anulowałem swoją decyzję.
Na pewno nie będzie przy ul. Kolejowej stacji nadawczej Radia Maryja. Na 110 procent! Zresztą ojciec Rydzyk już do nas nie pisze. Nie ma od niego nic – uspokaja Stanisław Mroczek, burmistrz Parczewa.
Anna Sidoruk, zastępca prezesa bialskiego Samorządowego Kolegium Odwoławczego powiedziała nam, że po uchyleniu decyzji, burmistrz powinien w ciągu miesiąca wznowić postępowanie z udziałem małżeństwa, które ją zaskarżyło. Stanisław Mroczek poinformował nas, że nie będzie podejmował żadnych działań, gdyż przedsiębiorca wycofał się z obietnicy dzierżawy bazy pod maszt.