Bazar stał się przekleństwem dla mieszkańców części osiedla Tysiąclecia Państwa Polskiego w Białej Podlaskiej. Początkowo miało tam się znaleźć tylko targowisko z warzywami i owocami. Z czasem jednak trafiły artykuły przemysłowe, co ściągnęło również duża liczbę "turystów” i handlarzy zza Buga, którym odpowiada bliska odległość od dworca PKP.
- Interwencja Straży Miejskiej i policji jest znikoma, można powiedzieć żadna. Kiedy natężenie ruchu wokół bazaru jest największe strażnicy dysponują tylko jednym wozem patrolowym. Bazar powinien istnieć w swoich granicach. Tymczasem codziennie wiele razy jesteśmy nagabywani przez sprzedawców używek. Dokoła leżą kartony po papierosach, woreczki po spirytusie. Cuchnie mocz. Kiedy zacząłem zwracać uwagę sprzedającym paliwo, zaczęli mnie straszyć, że utopią w jeziorku - mówi Jerzy Korolczuk.
Chociaż rada osiedla kilkakrotnie występowała do Urzędu Miasta z propozycjami rozwiązania tych problemów, to jednak ani pisma, ani spotkania nie pomogły w usunięciu niedogodności. Bez odpowiedzi pozostało pismo podpisane przez ok. 200 mieszkańców.
- Chcieliśmy już przejąć działkę zajmowaną przez pijaków na plac zabaw. Wysłaliśmy pismo do prezesa spółdzielni, lecz nie otrzymaliśmy nawet odpowiedzi. Byliśmy kilkakrotnie u wiceprezydenta obiecywał nam zakaz ruchu pojazdów na uliczce osiedlowej, lecz nic z tego nie wyszło - przypomina J. Korolczuk.
Henryk Chmiel, bialski wiceprezydent wyjaśnił, że spełniono już kilka życzeń mieszkańców osiedla. Podkreślił, iż oczekuje przejęcia uliczki dojazdowej i parkingu przez spółdzielnię. Obiecał sprawdzić, czy została wysłana odpowiedź na list interweniujących. •