Drelów. Dziś rano słynnego owczarka z Drelowa pozna cała Polska.
Między godz. 9 a 10 Bero oraz jego opiekunowie będą gośćmi programu "Pytanie na śniadanie”. - Z Berem zajęliśmy drugie miejsce. 2,5 tys. zł. nagrody zawsze się przyda - mówi z dumą przewodnik psa Tomasz Bieniek, członek siedmioosobowej Grupy Ratowniczo-Poszukiwawczej OSP z Drelowa.
Plebiscyt organizował program "Pomóżmy razem”, którego celem jest wspieranie fundacji szkolących psy dla osób najbardziej potrzebujących. Konkurs miał uświadomić społeczeństwu, że pies ratownik to "cichy bohater”, któremu po udanej akcji ratowniczej także należą się laury.
Niemal idealnym kandydatem był Bero, który przed sześcioma laty trafił do OSP Drelów i przeszedł intensywne szkolenie w specjalnym ośrodku pod Rzeszowem. Wysoko został oceniony w plebiscycie jako czworonóg idealnie sprawdzający się w akcjach ratowania ludzi.
Przykłady? Jest ich mnóstwo. W zeszłym roku pies z opiekunem zostali wezwani przez policjantów do poszukiwania zaginionego 77-letniego mężczyzny z Witoroża. W środku nocy przeczesywali okoliczne lasy i zabudowania. Wreszcie, pies dał sygnał, że coś wyczuł w okolicy wysypiska śmieci. Tam był cały i zdrów starszy mężczyzna, który przerażony perspektywą spędzenia nocy na dworze, zupełnie stracił już orientację. Gdyby nie psi nos i pomoc grupy ratowniczej, staruszek pewnie by zmarł z wyziębienia.
W lutym Bero wziął udział w akcji poszukiwania zaginionego w lasach 45-letniego mężczyzny obok Wólki Łózeckiej (pow. bialski). Żona rolnika wezwała do pomocy strażaków.
- Kiedy jechaliśmy niedaleko bagna, Bero zapiszczał. Sygnalizował nam, że trzeba tu szukać. Zatrzymaliśmy samochód. Gdy szef naszej grupy odszedł kawałek usłyszał niewyraźne odgłosy. Początkowo sądziliśmy, że to jakieś zwierzę ale to był głos wycieńczonego człowieka. Sześciu członków naszej grupy ruszyło do niego poprzez bagno. Trzęsawisko nie było zamarznięte. Nasi chłopcy aż gubili buty przy poszukiwaniu i wyciąganiu wycieńczonego człowieka, który tkwił uwięziony do pasa w mazi - wspomina Bieniek.
Uratowany wówczas mężczyzna nie chce wspominać tych dramatycznych chwil.
- Jeszcze raz chciałbym podziękować drelowskiej grupie za ratunek. Podziękowanie niech dotrze do każdego, kto mi pomógł - mówi i ucina rozmowę.
W tym roku Bero szukał obok Wisznic zaginionej kobiety, w Białej Podlaskiej chłopca i grzybiarza w Janówce.
Po akcjach, w nagrodę dostaje ulubioną suchą karmę.