Najbardziej chodliwym towarem na bialskim rynku narkotyków jest marihuana i wszelkie jej pochodne- twierdzi jeden z pacjentów poradni "Powrót z U” w Białej Podlaskiej.
- O narkotyki w naszym mieście nie trudno. Jeśli ktoś chce, to znajdzie dojście. Zawsze wśród znajomych znajdzie się ktoś, kto zna kogoś, kto może mieć towar - stwierdza Irek, wolontariusz z poradni "Powrót z U”. Jak twierdzą nasi rozmówcy, narkotyki dostępne są tylko dla znajomych. Nikt nie załatwi towaru osobie, której nie zna.
Taka struktura narkomańskiego światka nie ułatwia pracy policji. - Ostatnia prowokacja, która miała miejsce w zimie, dała tyle, że przez jakiś czas trudniej było o towar, gdyż dealerzy jeszcze bardziej się zakonspirowali - stwierdza młody chłopak przychodzący do poradni.
- Nikt nie uwierzy facetowi, który podchodzi ni z tego, ni z owego na środku ulicy i pyta, gdzie można dostać coś "zielonego” - tłumaczy pacjent poradni. Sytuacja związana z narkotyzowaniem się młodzieży jawi się wręcz groteskowo. Jak twierdzą nasi informatorzy, młodzi ludzie narkotyzują się w szkołach i na osiedlach "pod klatkami”.
- Czasami było nawet zabawne, kiedy pół klasy siedziało na lekcji "naćpane”, a nauczyciel niczego nie podejrzewał. Pamiętam, jak sam dyrektor chodził po łazienkach i łapał palaczy. Na unoszący się zapach marihuany w ogóle nie zareagował. Fajek nie można było palić, trawkę spokojnie - wspomina od roku wychodząca z nałogu dziewczyna.
W klasie jednej z bialskich szkół średnich, do której chodziła jeszcze rok temu inna nasza rozmówczyni "przynajmniej połowa uczniów zażywała narkotyki”. Obecnie w klasie jej brata, w innej szkole średniej, "prawie wszyscy coś biorą”.
- Potrzebne byłyby długoterminowe zajęcia. Sądzę, iż dla uczniów najlepsze rezultaty dałaby profilaktyka uzależnień prowadzona w ramach godzin wychowawczych, dla rodziców w czasie zebrań w szkole. Oczywiście niezbędne jest szkolenie nauczycieli, szczególnie w rozpoznawaniu objawów odurzenia po różnych środkach - twierdzi Irek.
W Białej Podlaskiej funkcjonuje praktycznie tylko jeden punkt zajmujący się profilaktyką - Towarzystwo Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych "Powrót z U” przy ulicy Janowskiej. Jednak możliwość uzyskania tam porady czy wsparcia jest ograniczona, gdyż poradnia jest czynna jedynie w czwartki.
- Dla narkomanów w Białej nie ma żadnej alternatywy. Jeżeli jest się alkoholikiem, to w każdej chwili można pójść do którejkolwiek poradni i bez problemu porozmawiać z terapeutą. Narkoman musi czekać do czwartku. To zniechęca - skarży się pacjentka.
- Nie możemy pozwolić sobie na szerszą działalność ze względu na bardzo skromne dofinansowanie ze strony miasta. Poradnia sama na siebie nie zarabia. Osoby tu pracujące to wolontariusze - tłumaczy sytuację Elżbieta Doroszuk, terapeutka.
Większość bialskich narkomanów nie wie, że istnieje poradnia dla nich. Są tacy, którzy nie wierzą w skuteczność terapii w miejscu zamieszkania. - Gdyby nie to, że miałam trochę rozumu, nie udałoby mi się z tego wyjść. Terapia w miejscu zamieszkania jest bez sensu. Po godzinie w niej spędzonej wraca się na cały tydzień do środowiska, w którym wszystko kojarzy się z narkotykami. •