Lokatorzy mieszkań komunalnych Zakładu Gospodarki Lokalowej, których zaskoczyła informacja o planowanych podwyżkach czynszów, zbierają podpisy pod protestem. Ale spółka nie zamierza wycofać się ze zmiany stawki.
– To jest nieuczciwe, bo wygląda tak, że spółka chce, żeby za wszystkie potrzeby zapłacili ludzie – oburza się pani Wanda, mieszkanka jednego z takich mieszkań. Niedawno dostała pismo, że od stycznia ZGL zamierza zwiększyć stawkę z 4,70 zł za mkw. do 7,40 zł za mkw. Spółka tłumaczy, że dotychczasowe ceny były zbyt niskie i nie pozwalały choćby na potrzebne remonty budynków.
Zaskoczeni mieszkańcy zaczęli zbierać podpisy w ramach protestu. Po wsparcie udali się też do posłów Dariusza Stefaniuka (PiS) i Riada Haidara związanego z Inicjatywą Polską. Obaj panowie zapowiedzieli interwencje u urzędników. Poseł Haidar w piśmie do prezesa ZGL pyta m.in., czy nowe stawki ustanowione są na zasadach systemowych czy indywidualnie i czy zabezpieczony będzie interes lokatorów o niskim statusie materialnym.
– Zbierałam podpisy i chodziłam po tych kamienicach. Tam często mieszkają ludzie schorowani, samotni. Dodatki mieszkaniowe wcale nie będą im przysługiwać – uważa pana Wanda. – W lokalach z niedogodnościami stosuje się bonifikaty – zauważa mieszkanka A te niedogodności, jej zdaniem, rzeczywiście występują. – Niektórzy nie mają gdzie podłączyć pralki. Albo w kuchni mają wstawioną toaletę. To jest XXI wiek? – denerwuje się kobieta. W jej ocenie, władze spółki powinny znaleźć inne sposoby na dodatkowe środki. – Można poszerzyć działalność. Dlaczego ludzie mają za to płacić? – zastanawia się mieszkanka.
Jednak prezes spółki Wojciech Chilewicz nie widzi innej drogi. – Nie widzę możliwości, by zmienić stawkę bazową czynszu, zważywszy na sytuację gospodarczą w Polsce – podkreśla. – Chodzi w szczególności o wzrost cen za materiały budowlane i paliwa, planowany wzrost cen gazu i prądu, wzrost płacy minimalnej oraz inne podwyżki, które znalazły swoje odzwierciedlenie w ogłoszonej przez Główny Urząd Statystyczny niemal 6-procentowej inflacji – tłumaczy Chilewicz i dodaje, że nowa stawka została ustalona tak, by „pokryć jedynie koszty utrzymania budynków”. – Nie uwzględniliśmy przy tym zysku i kosztów większych remontów. W sytuacji tak gwałtownie rosnących cen i kosztów działalności, które obciążają budżet ZGL, w niedalekiej przyszłości może okazać się, że zastosowana nowa stawka nie pokrywa już kosztów – zauważa szef miejskiej spółki. Jednak uspokaja, że kolejnych zmian stawki nie planuje.
Według stanu na koniec 2020 roku, ZGL dysponował 761 umowami najmu lokali mieszkalnych. Wśród tego jest 37 dłużników, którzy zalegają z czynszami na łączną kwotę ponad 144 tys. zł.