Cezary G. nie chciał być srogim policjantem. Aby nie przyznawać punków karnych, wypisywał kierowcom mandaty jako pieszym. Został skazany przez sąd za poświadczenie nieprawdy w notatnikach służbowych.
Od 19 września do 18 grudnia 2005 roku podczas wykonywania kontroli drogowej, jako starszy sierżant drogówki Cezary G. stwierdzał wykroczenia drogowe popełniane przez kierowców i niekiedy pasażerów.
Jadącym bez zapiętych pasów lub bez włączonych świateł mijania wymierzał niewielki mandat w wysokości 50 zł. By nie naliczać im punktów karnych pisał, że jest to mandat wymierzony pieszemu. Nie dopełniał tym samym obowiązku opracowania dokumentów i wprowadzenia punktów karnych.
- Jest ofiarą własnej dobroci. Chciał być supergliniarzem i być miłym dla ludzi, aby nie mieli kłopotów po jego kontroli. Tego nie dało się pogodzić - mówi jeden z oficerów bialskiej policji.
Przed prokuratorem i w sądzie Cezary G. przyznał się, że wypisywał mandaty kierowcom, jako pieszym. Tłumaczył się, że nie naruszał dobra społecznego i prywatnego. - Uważałem, że niektórym kierowcom trzeba dać szansę. Wiedziałem, że muszę dawać więcej mandatów niż pouczeń. Była to sytuacja dla mnie niekomfortowa - wyznał przed sądem.
Prowadząca wcześniej jego postępowanie Prokuratura Rejonowa w Chełmie występowała kilkakrotnie o warunkowe umorzenie postępowania. Prokuratorzy brali pod uwagę, że ówczesny komendant wojewódzki policji polecił nasilenie działań represyjnych wobec pieszych. Wytyczne zobowiązywały policjanta do stosowania
5 mandatów na każde 3 pouczenia.
Za bardzo dobre wyniki (m.in. statystyczne) Cezary G. awansował i po pewnym czasie został rzecznikiem prasowym bialskiego komendanta.
- Nie znam przypadku, aby był on zmuszany do zawyżania statystyk. Przez 20 lat mojej pracy nie słyszałem o żadnych limitach - podkreśla nadkom. Grzegorz Zadroga, bialski komendant miejski policji. Wyrok jest nieprawomocny.