Mnisi prawosławni pośredniczyli w przekazaniu ponad 40 koni rolnikom przez fundację Heifer Project International. Wspieranie hodowli koni roboczych w małych gospodarstwach prawosławnej parafii w Jabłecznej uznano za najbardziej udane spośród dwudziestu realizowanych w Polsce.
Konie już sprawdziły się na terenie, gdzie nie można użyć ciężkiego sprzętu rolniczego. Każdej wiosny ziemie należące do kilku przygranicznych wsi zalewa wezbrany Bug. Długo po opadnięciu wody na polach zalega grząskie błoto, uniemożliwiając wjazd ciągnikiem.
- Tutaj nie każdego stać na zaźrebienie, a co dopiero kupno. Ziemia piątej, szóstej klasy rodzi głównie żyto i ziemniaki. Na dodatek w okolicy nie ma żadnego zakładu pracy - mówi ks. archimandryta Jerzy Pańkowski, przeor monastyru św. Onufrego.
O zasadach wspierania hodowli informuje Katarzyna Malec, dyrektor polskiego oddziału HPI:- Każda rodzina otrzymująca zwierzę podpisuje kontrakt, w którym zobowiązuje się przekazać pierwszego żeńskiego potomka od otrzymanej sztuki innej potrzebującej osobie.
Przedsięwzięcie w Jabłecznej jest pierwszym z udziałem koni w naszym kraju. - Podstawa sukcesu to współdziałanie zarządzającego projektem, miejscowego lidera i lokalnego autorytetu. Może być nim zwierzchnik Kościoła. Takie pośrednictwo ułatwia kontakty - wyjaśnia Katarzyna Malec.
Wspólnie z klasztorem projekt nadzorował Regionalny Związek Hodowców Koni w Lublinie. Za pieniądze fundacji kierownik Krzysztof Rudziński kupił 43 zaźrebione klacze. Jednym z pierwszych obdarowanych był młody rolnik Mirosław Gordejuk. - Przekazałem już źróbkę. W tej chwili klacz-matka należy do mnie - mówi właściciel kasztanowatej Baryczki. Dochował się już od niej kolejnej urodziwej klaczki, którą będzie mógł sprzedać.
Działalność HPI wywołuje żywą reakcję wiejskiej społeczności. Ludzie dzwonią z prośbą o zwierzęta. Nie wszyscy orientują się, na jakich zasadach działa fundacja.
- Projekty przygotowujemy wyłącznie dla grupy rolników z tej samej wsi lub gminy, którzy mają wspólny cel i wiedzą, jak go osiągnąć. Potrafią zorganizować się i właściwie wykorzystać oferowaną im pomoc - podkreśla Katarzyna Malec.•