- Prawdę mówiąc, czuję się niedowartościowany. Mogło być lepiej. Pierwsze miejsce zdobył Marek Gorzelniak, do którego należy rekordowa liczba wygranych mistrzostw Polski. Ten zawodnik ma 35 lat, ja jestem od niego 10 lat młodszy.
• Jak wygląda dzień ciężarowca?
- Trening trwa godzinę lub dwie. W tym czasie trzeba podnieść łącznie około czterech ton. Jest to przygotowanie techniczne. Obejmuje rwanie i podrzut. Do tego dochodzą ćwiczenia uzupełniające. Codziennie dojeżdżam z Białej Podlaskiej do klubu w Terespolu. Od dziesięciu lat trenuję pod opieką Stefana Polaczuka. Trafiłem do niego dzięki ojcu, który kiedyś również podnosił ciężary.
• Wrócił pan ze zgrupowania kadry olimpijskiej. Jak wygląda taki obóz?
- W tygodniu mamy 16 treningów po dwie godziny. Po trzech tygodniach wracam na siedem dni do domu. Potem czeka mnie następny obóz. I tak w kółko.
• Znajduje pan czas na hobby?
- Na wyjeździe jestem zwykle zbyt zmęczony, aby robić cokolwiek poza sportem. Od czasu do czasu lubię odpoczywać w lesie, na polowaniu. Należę do koła myśliwskiego w Białej Podlaskiej. Mam już na koncie dzika.
• Plany na przyszłość?
- Myślę o zrobieniu kursu instruktorskiego, ale wciąż brakuje mi na to czasu. Choć jeszcze nie wiem, czy chcę zostać kiedyś trenerem. No i marzy mi się, jak wszystkim sportowcom, występ na olimpiadzie. Mam na to szansę.