Zmiana na stanowisku dyrektora SP ZOZ w Radzyniu Podlaskim nie uspokoiła załogi. Od miesiąca zamiast Anny Łaniewskiej placówką kieruje Lechosław Budzyński. Związkowcy wystosowali list otwarty m.in. do zarządu powiatu, w którym domagają się ukarania odpowiedzialnych za krytyczną sytuację finansową szpitala.
Twierdzi, że załoga przystała na propozycję pozostawienia płac na dotychczasowym poziomie w tym roku. Dyrekcja nie wyklucza jednak zwolnień. – Jeżeli będą konieczne, nastąpią, ale obiecałem pielęgniarkom i położnym, że ich redukcja nie obejmie – podkreśla dyrektor.
Cięcia wydatków etatowych zmniejszyłyby koszty o 20-30 procent. Na lekach, materiałach opatrunkowych, wyżywieniu pacjentów nie można oszczędzać, zdaniem dyrekcji, ale dałoby się taniej je pozyskiwać. Oprócz tych działań wynegocjowanie optymalnego kontraktu zabezpieczającego funkcjonowanie szpitala jest tym, co można w obecnej sytuacji zrobić.
– Zarząd powiatu wkrótce zajmie stanowisko w sprawie listu. To już kolejny apel, widocznie opozycja uaktywnia się. Szkoda tylko, że jak pytamy tych, którzy krytykują, co zrobili, aby kontrakty były wyższe, to milczą – odpowiada na prośbę o komentarz Jerzy Kułak, starosta radzyński.
Podkreśla, że ostatnie tygodnie to był czas pracy nowego dyrektora. Zapoznawał się z problemami, a teraz zacznie współpracować z wszystkimi, dla których byt szpitala jest istotny.
Starosta odrzuca zarzuty o kominach płacowych i nagrodach dawanych przez poprzednie kierownictwo szpitala.
– Ciągle słyszymy, że wszystko było w porządku. Jeżeli zarządzano szpitalem prawidłowo, to dlaczego w tak krótkim czasie dług wzrósł do 11 milionów złotych. Współpraca z obecnym dyrektorem opiera się na jawności. Dopiero teraz wiemy, jakie nieprawidłowości miały miejsce, bo poprzednia dyrekcja i zarząd powiatu nie ujawniali nam danych finansowych – twierdzi Dariusz Hankiewicz, przewodniczący Oddziału Terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, współautor listu. •