Bomby w żadnym ze szpitali w Białej Podlaskiej nie było. Anonimowe alarmy okazały się fałszywe. Autorów głupiego żartu, którzy mogli narazić życie pacjentów, szuka policja.
Centrum zarządzania kryzysowego uruchomiło straż pożarną, policję i pogotowie gazowe. Przeszukane zostały okolice szpitala i wnętrza budynków szpitalnych przy ul. Terebelskiej i Warszawskiej.
Oba szpitale - nowy i stary - zostały sprawdzone przez ekipy ze specjalnie wyszkolonymi psami. Przed godziną 20 przeszukany szpital został przekazany dyrekcji.
- Na szczęście był to fałszywy alarm. Podczas działań saperskich nie znaleziono żadnego ładunku. Obyło się bez paniki. 500 pacjentów jest bezpiecznych - stwierdził na konferencji prasowej po zakończeniu akcji lek. med. Grzegorz Głowiński, zastępca dyrektora do spraw medycznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej.
Towarzysząca mu na konferencji prasowej Joanna Kozłowiec, rzecznik prasowy WSzS, dodała, że obecnie trwają czynności służb policyjnych mających na celu wyjaśnienie autorów głupiego żartu.
Szpitalowi groziła ewakuacja, co mogło negatywnie wpłynąć na zdrowie i życie wielu pacjentów. Przez pewien czas ograniczono przyjęcia pacjentów poza ciężkimi przypadkami.