W bialskiej koalicji miejskiej skończył się miesiąc miodowy. Radni PO nie zgadzają się na podwyżkę podatków od nieruchomości.
Bogusław Broniewicz (PO), przewodniczący bialskiej Rady Miasta, nie ukrywa niechęci do pomysłu. Sam jest przedsiębiorcą płacącym spore należności podatkowe. – W programowym porozumieniu koalicyjnym z prezydenckim ugrupowaniem Akcja Samorządowa określiliśmy, że podatki nie powinny rosnąć. Daliśmy sygnał do przedsiębiorców, że warto inwestować w Białej Podlaskiej, a nasze miasto jest przyjazne.
Tymczasem prezydent Czapski wyliczył, że dzięki podwyższeniu podatków może zbudować dodatkowo 3 km ulic. Forsuje projekt, choć nie ma pełnej zgody na podwyżki. – Obciążenia nieruchomości są u nas o 40 procent niższe od maksymalnych. Średnio na mieszkańca przypada zaledwie około 7 zł podatku. A argumentowanie, że podatki lokalne mogą odstraszać inwestorów jest chybione. Ważniejszy dla przedsiębiorców jest zbyt na produkty i rynek pracy. Pierwszy rok samorządu jest najlepszy do podwyższania podatków. Zależy mi na rozwoju miasta. W tej sytuacji nie możemy ulegać populizmowi. Jeśli nie dostanę wpływów podatkowych, będę musiał zaciągać wyższe kredyty
Marian Burda, radny opozycyjnego ugrupowania Nasze Miasto też nie zgadza się z prezydentem. Uważa, że proponowany wzrost stawek jest nadmierny. Bulwersuje go też propozycja dużej podwyżki podatku rolnego (z 139,40 zł na 177,60 zł od hektara). Burda prognozuje, że nie dojdzie do porozumienia w sprawie podwyżek i stawki pozostaną na ubiegłorocznym poziomie.