Sławomir Langa z Milanowa zwrócił się do naszej redakcji z prośbą o wyjaśnienie sprawy matactwa, jakie jest związane z tragicznym potrąceniem przez brawurowo jadący samochodu jego syna Rafałka. Siedmioletnie dziecko uderzone 31 maja na milanowskiej ul. Wojska Polskiego przez fiata 125p odniosło poważne obrażenia. Z urazem głowy i narządów wewnętrznych zostało przewiezione śmigłowcem do lubelskiego szpitala.
Tuż po wypadku jadąca w samochodzie 31-letnia Barbara B. podała, że to ona kierowała tym pojazdem (nie miała uprawnień do prowadzenia aut). Oburzony Sławomir Langa wystąpił z protestem, gdyż znalazł dowody na to, iż kierowcą był mąż wspomnianej kobiety Krzysztof B. Oburzało go, że nie został on zatrzymany, a nadal porusza się na swoim motorowerze.
Nadkomisarz Marek Kobylewski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Parczewie wyjaśnił, iż parczewscy policjanci ustalili, że podczas wypadku dziecko szło prawidłowo jezdnią i nie kierowała samochodem kobieta. Krzysztof B. przyznał się do kierowania fiatem i potrącenia chłopca. - Wcześniej temu mężczyźnie sąd zakazał kierowania pojazdem. W związku z matactwem i ciężkimi obrażeniami dziecka zatrzymujemy Krzysztofa B. i kierujemy wniosek do prokuratury o jego tymczasowe aresztowanie. Jako policja staraliśmy się dociec prawdy i wczoraj przeprowadziliśmy nawet eksperyment odtwarzający okoliczności wypadku - mówi nadkom. Marek Kobylewski.