Kolejki przed otwarciem sklepów z elektronicznymi dobrami jak za dawnych lat. Tylko nie Polacy w nich stoją. Przybysze zza wschodniej granicy zaopatrują się tu chętnie także w telefony komórkowe.
Obcokrajowcy nie mogą zawierać umów abonamentowych. Używają kart. - To najbardziej przychodowa forma sprzedaży dla operatora. Klient płaci z góry, a potem korzysta z połączeń. Poza tym nie ma tych wszystkich formalności. Czysty zysk - podkreśla J. Kukawski.
Na intratność robienia interesów z Białorusinami wpływał jeszcze do niedawna inny fakt, a mianowicie ograniczenia połączeń międzynarodowych. Dodatkowe procedury i koszty czekały obywatela, który chciał mieć telefoniczną łączność ze światem. Przyjeżdżał wtedy do naszego kraju po aparat telefonu komórkowego i zostawiał tu gotówkę. Potem wracał po karty. Teraz też chętnie to robią jego rodacy.
Tymczasem od miesiąca w niektórych punktach brakuje telefonów. Niedobory wynikają stąd, że wchodzą w życie nowe zasady w dystrybucji towaru i operatorzy zmieniają umowy z odbiorcami. Handlowcy twierdzą, że popyt na te usługi utrzymuje się na stałym poziomie, to znaczy nie maleje i nie wzrasta. Biorąc jednak pod uwagę dużo mniejsze niż w Polsce nasycenie rynku w sąsiednim kraju, istnieje realna szansa na wzrost opłacalności międzynarodowego handlu. Przynajmniej dopóki nie umocni się tamtejsza konkurencja.