Na piętrze lepią pierogi, a na parterze naprawiają samochody. Tak działa spółdzielnia socjalna „Wspólna Chata” w gminie Tuczna. Zatrudnienie znalazło tu 10 osób.
Na pomysł stworzenia takiej spółdzielni wpadł wójt Zygmunt Litwiniuk. Gdy gminie udało się pozyskać unijne pieniądze w ramach tzw. rewitalizacji, od razu wiedział na co przeznaczyć te środki. – Wyremontowaliśmy budynek po Spółdzielni Kółek Rolniczych właśnie pod przyszłą działalność spółdzielni – mówi Litwiniuk. Samorząd założył ją wspólnie z lokalną OSP.
„Wspólna Chata” niedawno rozpoczęła działalność. – Na piętrze działa nasz catering, a na parterze warsztat samochodowy – precyzuje prezes Mariusz Borkusewicz, przedsiębiorca, kiedyś pracownik urzędu gminy w Piszczacu. – W ramach usług gastronomicznych przygotowujemy posiłki osobom starszym we współpracy z Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej – zaznacza.
Można też zamawiać obiady indywidualnie. Codziennie jest inne menu, ale pierogi są na wpisane na stałe (zamówienia pod numerem telefonu 83 306 76 76). Niedługo ma pojawić się opcja z dowozem.
– Zechcemy też skupować regionalne produkty od rolników i dostarczać je do indywidualnych odbiorców. To coś w rodzaju koszyków zakupowych – dodaje Borkusewicz.
Natomiast w warsztacie można naprawić osobówki, ciężarówki czy ciągniki. – Zaczynamy od drobnych napraw. Mamy też taki mobilny punkt wymiany opon. Możemy pojechać nawet na pole do rolnika – tłumaczy szef spółdzielni. Jednocześnie zaznacza, że w gminie do tej pory był z tym problem, bo w okolicy nie ma warsztatów. – Inna odnoga naszej działalności to usługi remontowo-budowalane. Wygraliśmy już przetarg na wykonanie ogrodzenia boiska szkolnego w Tucznej – zaznacza Borkusewicz. Część prac remontowych przy siedzibie spółdzielni również wykonali jej członkowie.
„Wspólna Chata” jak na razie zatrudnia 10 osób. – To wykluczeni społecznie mieszkańcy gminy, w tym osoby niepełnosprawne – podkreśla szef.
Wójt wierzy w powodzenie inicjatywy. – To jeden z kroków, by pobudzić aktywność mieszkańców. Już wiem, że to chwyciło, bo widzę duże zainteresowanie. Dajemy wędkę ludziom – tłumaczy Zygmunt Litwiniuk. Spółdzielnia ma ambitne plany rozwoju. Chodzi m.in. o budowę kolejnego obiektu, gdzie odbywałyby się uroczystości okolicznościowe, m.in. wesela.
Obiekt na potrzeby „Wspólnej Chaty” został wyremontowany za 1,5 mln zł, a wyposażenie kosztowało 300 tys. zł. 85 proc. tych kosztów pokryło unijne dofinansowanie. Teraz spółdzielnia będzie musiała na siebie zarobić, żeby się utrzymać.
Tymczasem, samorząd ma pomysł na kolejną formę takiej działalności. Tym razem taką, która zajmie się produkcją zielonej energii. – Nas interesuje przede wszystkim fotowoltaika ze względu na położenie geograficzne. Po pierwsze chodzi o dobre nasłonecznienie. A poza tym, przemysłu tu nie mamy, a klasa gleby jest słaba – nie ukrywa wójt. Znowelizowana w 2019 roku ustawa o odnawialnych źródłach energii, wprowadza nową formę organizacyjną, jaką jest spółdzielnia energetyczna. Mogłaby ona produkować maksymalnie 10 megawatów energii. To pozwoliłoby samorządowi na oszczędności.