43-letni Dariusz K. nie będzie już poszukiwany listem gończym. Sam zgłosił się na policję. Jego koledzy szukali go od kilku tygodni.
Dwa tygodnie później usłyszał zarzuty. Bialska Prokuratura Rejonowa wystąpiła wtedy o areszt. Najpierw sąd nie uwzględnił tego wniosku. Jednak po zażaleniu prokuratora, bialski Sąd Rejonowy zmienił zdanie i 8 lutego wydał nakaz osadzenia Dariusza K. w areszcie. Ale ten… zapadł się pod ziemię.
- Dariusz K. twierdził, że liczył na to, iż skuteczne okaże się jego zażalenie na areszt. Teraz jest w areszcie - wyjaśnia podinspektor Bogdan Piwoni, parczewskiej policji. (pim)