W wielu nadleśnictwach całego kraju wybuchła panika. Powód, to planowana likwidacja kilkudziesięciu nadleśnictw i około 1200 leśnictw w Polsce. Leśnicy z Międzyrzeca Podlaskiego poczuli się też zagrożeni.
Wieść o planach dotyczących międzyrzeckiego nadleśnictwa niedawno trafiła jak jasny grom w ludzi tam pracujących. Zatrudnione są w nim 54 osoby. Niektóre z nich zwróciły się o pomoc do burmistrza miasta Stanisława Lesiuka.
Ten złożył protest w lubelskiej DRLP i wystąpił do miejscowych posłów Franciszka Jerzego Stefaniuka i Stanisława Żmijana z prośbą o pomoc. Wsparcia udzielili także przedstawiciele kilku okolicznych gmin i starostwa bialskiego.
- Wystąpiłem pisemnie w tej sprawie. Nasze nadleśnictwo należy do najlepszych i najsilniejszych w rejonie. Dobrze, że nie zawiodłem się na naszych posłach. Otrzymałem informację, że decyzja został zawieszona na 5 lat - mówi Stanisław Lesiuk.
Poseł F. J. Stefaniuk nie chce komentować sprawy - Decyzji nie ma. Została odłożona. Dogadaliśmy się - krótko wyjaśnia.
Jan Okruch dyrektor regionalny Lasów Państwowych przyznaje się nam jedynie do dokonywania przymiarek, o których nie chce jednak rozmawiać. Zaznacza, że istnieje potrzeba restrukturyzacji. -Teraz pracujemy dopiero nad projektami. Istotny jest zasięg nadleśnictw. Są powiaty bez żadnego nadleśnictwa, a w bialskim istnieją aż trzy (Biała Podlaska, Chotyłów i Międzyrzec) - stwierdza Jan Okruch.
W specjalistycznych czasopismach można spotkać opinie, że proces reorganizacji nadleśnictw został zaplanowany na prawie 10 lat.•