Do pokonania 5 tys. kilometrów przez 8 krajów. Andrzej Łagowski chce dotrzeć do Morza Czarnego tratwą, którą sam zbudował. – To moje marzenie życia– przyznaje mieszkaniec gminy Wisznice. Wyrusza w maju.
Na co dzień pan Andrzej też podróżuje, ale tirem po Europie. Tym razem, chce popłynąć aż do Morza Czarnego. – Od trzech lat pływam łodziami motorowymi. Najdłuższy mój rejs trwał 6 tygodni po Mazurach i Żuławach– opowiada. To jego pasja. – Śledziłem różne relacje z wypraw na kanale YouTube, aż wreszcie chciałem zrobić coś większego.
Rok temu w jego głowie narodził się plan wyprawy tratwą. – To wyzwanie i moje marzenie życia. Żona się śmieje, że to taki kryzys wieku średniego– żartuje pan Andrzej. Jednak szybko zaczął wdrażać to marzenie w życie. –Na początek prześledziłem żeglowność tej trasy. Musiałem sprawdzić czy wszystkie śluzy są otwarte, a jest ich po drodze ponad 100– tłumaczy mieszkaniec gminy Wisznice. Płynąć będzie przez 8 krajów. – Wyruszam z Kazimierza Dolnego nad Wisłą. W Bydgoszczy odbijam w stronę Niemiec. Później do Dunaju. Przez Austrię, Węgry, Słowację, Serbię, Rumunię i Bułgarię– wymienia. Szacuje, że na wodzie będzie ok. 2 miesięcy.
– Po drodze oczywiście mogą pojawić się jakieś przeszkody. Na przykład Renem będę płynąć pod prąd. Jeśli okaże się, że mój silnik będzie za słaby, na miejscu trzeba będzie szukać jakiegoś innego– przyznaje podróżnik.
Domem na te kilka miesięcy będzie dla pana Andrzej tratwa. – Jej budowa trochę mnie przerosła. Myślałem, że zajmie mi to kilka dni, a wyszło kilka miesięcy. Zbudowałem ją z 12 plastikowych beczek i drewna. Trochę na zasadzie katamaranu. Długość to ok. 6 metrów, a szerokość 2,5 metra– precyzuje. Na swojej konstrukcji zamierza też nocować.– Będę rozkładać namiot. Nie chcę robić z tego dużego „domu”, bo to wszystko ciężar. A jeśli wpłynę na mieliznę, to chciałabym sam móc ją wypchać– tłumaczy nasz rozmówca.
Cel? – Chodzi o to, aby płynąć z uśmiechem na twarzy. Inaczej patrzy się na kraje i miasta od strony wody. Mam nadzieję, że znajdę czas by trochę pozwiedzać– dodaje śmiałek. W swoją podróż życia wyrusza na początku maja.– Na facebookowym fanpage’u ”Tratwą do Morza Czarnego” będę relacjonował wyprawę.
Pan Andrzej oszacował koszty swojej podróży na ok. 20 tys. zł. Część środków już zdobył dzięki pomocy gminy Wisznice. – Poprosiliśmy sponsorów o wsparcie– przyznaje Piotr Dragan wójt gminy. – Będziemy również w swoich mediach społecznościowych relacjonować wyprawę pana Andrzeja, bo objęliśmy ją naszym patronantem. Bardzo się cieszymy i jesteśmy dumni z takiego mieszkańca– dodaje Dragan.
Podróżnikowi brakuje jeszcze ok. 5 tys. zł do całej sumy. – Na tratwie będę miał banderę gminy Wisznice. Chcę promować to miejsce– zaznacza. Jego wyprawę można wspomóc tutaj.