Bialskie Fabryki Mebli "Bialfam” otrzymały kolejną szansę na ratowanie swojej trudnej sytuacji gospodarczej. Mają one szczęście do dobrych partnerów i wyrozumiałych wierzycieli.
Julita Maciejewska-Walczak, prezes "Bialfamu”, powiedziała nam, że przy dużym eksporcie BFM do Niemiec jest istotna relacja złotówki do euro. Ta sytuacja rzutuje na poprawę opłacalności sprzedaży za granicę bialskich wyrobów. Pozwala to na płacenie faktur za wodę i ciepło. Występuje jednak prawie miesięczne opóźnienie w wypłacaniu wynagrodzeń dla załogi. Pojawiają się również problemy z uzyskaniem porozumienia na warunkach układu z bankiem PeKaO SA. Dzięki pomocy właściciela spółki - Swarzędza SA nastąpiło odroczenie płatności.
- Jesteśmy ostatnim bastionem spośród pozostałych bialskich zakładów pracy, zatrudniamy aż 560 pracowników. Zakładamy, że pod koniec roku ograniczymy liczbę pracujących do 545 osób. Chodzi zatem o niewielką "kosmetykę” - mówi Julita Maciejewska-Walczak, która liczy na redukcję zadłużenia nie tylko w PeKaO. Niedawno do Zarządu Miasta w Białej Podlaskiej skierowała wniosek o umorzenie zaległych zobowiązań podatkowych, gdyż spółka weszła w postępowanie układowe z wierzycielami, co stwarza szanse na restrukturyzację zadłużenia i stopniowe wyprowadzanie zakładu z kryzysu. Miasto jest trzecim w kolejności wierzycielem pozaukładowym spółki. Zaległości podatkowe "Bialfamu” (od nieruchomości oraz wieczystego użytkowania gruntów) wynoszą wraz z odsetkami przeszło 1,3 miliona złotych. Część z nich, przeszło 500 tysięcy złotych, została zabezpieczona hipotecznie.
- Zarząd Miasta od dłuższego czasu z uwagą i troską obserwuje sytuację Bialskich Fabryk Mebli. Wierzymy, że fabryka skorzysta z propozycji wierzycieli i wyjdzie na prostą. To przedsiębiorstwo z długoletnią tradycją radziło sobie już z wieloma kłopotami. Trzymamy zatem kciuki, by było tak i tym razem - mówi Andrzej Czapski, bialski prezydent.