Od ponad roku Michał Bazarkin z Białej Podlaskiej bezskutecznie walczy o uznanie swojej wieloletniej pracy w Bialskich Fabrykach Mebli jako wykonywanej w warunkach szkodliwych.
- Kilka osób wtedy miało dostać jubileuszówkę. Wyłapano nas i zwolniono. Nie otrzymałem 5 200 złotych nagrody jubileuszowej. Kiedy wcześniej BFM potrzebowały, pracowałem nawet po 15-16 godzin na dobę. Przez wiele lat harowałem w huku. Kiedy byłem zatrudniony na tapicerni, musiałem pracować przy butaprenie. Zatrudniony byłem także przy okleiniarce. Przez dłuższy czas zabiegałem o zaliczenie pracy w warunkach szkodliwych. Biegli wyliczyli mi, że ledwie 8 lat pracowałem w takich warunkach. Aby nabyć wcześniejsze prawa emerytalne muszę mieć udokumentowany staż 15 lat podobnego zatrudnienia. Niestety, chociaż świadkowie potwierdzają, że pracowaliśmy w piekącym w oczy fetorze przy folii, to jednak firma miała wewnętrzne uregulowania nie wykazujące tego stanu. Najpierw dostawaliśmy posiłki regeneracyjne i płacono nam za pracę w warunkach szkodliwych. W 1997 roku zrobiono unik i w stawkę płacową wliczono nam ten dodatek. W dokumentach nie było śladu o fatalnych warunkach dla zdrowia. Obecnie straciłem zasiłek dla bezrobotnych i zostałem bez źródeł utrzymania. Niedawno musiałem zamienić większe mieszkanie na mniejsze, aby móc utrzymać lokal - żali się Michał Bazarkin.
Podkreśla, że w innych firmach stolarskich i meblowych w Białej Podlaskiej pracownicy mają zaliczoną podobną pracę za szkodliwą, a w BFM skrzywdzono go wystawiając niekorzystne dokumenty o jego zatrudnieniu. Irena Sekula, dyrektor BFM wyjaśniła nam, że nie można było, wbrew przepisom ustawowym uznać, że M. Bazarkin cały czas pracował w warunkach szkodliwych. - Znam pana Bazarkina i pamiętam gdzie był zatrudniony. Niestety, musieliśmy uwzględnić przepisy ogólnopolskie. Ustawa reguluje komu, na jakich stanowiskach należy się uznanie warunków szkodliwych. U nas nie było przekroczeń prawa. Nie mamy interesu, aby wystawić pracownikowi krzywdzący zapis. Nie możemy jednak wpisać w dokument nieprawdy. Być może w innych zakładach inaczej były sklasyfikowane stanowiska - mówi Irena Sekula. Izabella Ternes, przewodnicząca Podlaskiego Porozumienia Związków Zawodowych przyznaje, że żal jej tego oraz innych podobnie poszkodowanych ludzi, którzy przepracowali pół życia nieraz w fatalnych warunkach, szkodliwych dla zdrowia, lecz biurokratyczne przepisy uniemożliwiają uzyskanie emerytury. Niedawno sąd pracy nie uznał roszczeń Michała Bazarkina.•