Wewnątrz jeszcze pełno ludzi. Hydraulik sprawdza, czy nic nie przecieka. Budowlańcy dopinają ostatnie szczegóły. Na zewnątrz ekipa kończy stawianie ogrodzenia. Inni testują kotłownię i ogrzewanie. Co chwila ktoś o coś pyta dyrektora. Jest ruch, ale to dobrze. Po dwóch latach starań wreszcie się udało otworzyć w Szachach dom, w którym mieszkają od niedzieli najstarsi wychowankowie Domu Dziecka w Komarnie.
- Bardzo się cieszę, że wreszcie tu jestem. Chciałam zmienić otoczenie i poznać nowych ludzi - mówi Paulina, od poniedziałku uczęszczająca do gimnazjum w Dołdze, oddalonego o 3 kilometry. Wraz z nią uczy się Natalia. - A ja chciałam być z panią, która przyszła tutaj pracować z Komarna. Polubiłam już moją klasę. Podoba mi się wychowawczyni - wyznaje. Obie przyznają, że życie w mniejszej grupie jest łatwiejsze. Czują domową swobodę. Dostęp do kuchni jest dla nich nowością, bo wcześniej korzystały jedynie z dużej stołówki.
Obecnie mieszka w Szachach ośmioro wychowanków. Pięcioro dojeżdża pociągiem do szkół ponadgimnazjalnych w Białej Podlaskiej. Jedna dziewczynka przebywa w Warszawie w liceum z internatem i będzie wracała raz w miesiącu na weekend.
Opiekę wychowawczą sprawują 4 osoby. Trzy pracowały w podobnym miejscu w Międzyrzecu Podlaskim. Po zlikwidowaniu znalazły zatrudnienie w Szachach.
- Postanowiliśmy wspólnie z kierownictwem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Białej Podlaskiej pomóc wychowankom, którzy dorastają, przygotować się do obowiązków, jakie ich czekają po opuszczeniu domu dziecka. I tak powstała grupa usamodzielnienia. Podobne z powodzeniem działają już w Polsce - mówi Piotr Malesa, dyrektor Domu Dziecka w Komarnie.•