Przedsiębiorcy z Białej Podlaskiej alarmują, że brakuje młodych fachowców. Mowa m.in. o stolarzach czy ślusarzach. Chcą uświadamiać uczniów i ich rodziców że na te zawody jest zapotrzebowanie na miejscowym rynku.
- W całym powiecie bialskim nie ma ani jednej szkoły zawodowej, która kształciłaby w kierunku stolarza – mówi Edward Tomaszuk właściciel firmy Edwood, specjalizującej się w przetwórstwie drewna dębowego. Zatrudnia ok. 340 osób.
– Kierunek szkolnictwa zawodowego zbłądził. Ja i moi koledzy przedsiębiorcy mamy braki kadrowe jeżeli chodzi o sektor produkcyjny- dodaje Tomaszuk. Właściciele mówią o luce pokoleniowej w tzw. zawodach tradycyjnych, typu stolarz, ślusarz czy tokarz. – Jest 20 lat wyrwy. Nie ma młodych stolarzy, którzy chcieliby nabyć u nas doświadczenie. Na produkcji pracuje u nas ok. 100 osób, prawdziwych stolarzy jest ok. 50. Średnia wieku to ponad 50 lat – przyznaje z kolei Tomasz Adamiuk szef produkcji w Bialskich Meblach.- Przychodzą do pracy i chcą się uczyć, ale elektrycy, czy mechanicy. A drewno to nie jest plastik. To twór naturalny, każdy kawałek jest inny – podkreśla Adamiuk. – Bazujemy na starej załodze. Poza tym, część fachowców ściągam z całej Polski. Wynajmuję im mieszkania, płaca też nie jest najgorsza – zaznacza Edward Tomaszuk.
Problem z młodą kadrą ma też Władysław Zaciura, właściciel zakładu ślusarskiego w Białej Podlaskiej. – Mam frezerów którzy mają po 60 lat. W szkołach zawodowych brakuje takich profili jak tokarz czy frezer. A my potrzebujemy dobrych fachowców, a nie takich którzy zepsują materiał. Już teraz zatrudniłbym ok. 5 młodych ślusarzy – zaznacza Władysław Zaciura, który w planach ma otwarcie dwóch nowych zakładów.
Zdaniem przedsiębiorców, potrzebne jest uświadomienie rodziców i młodych ludzi, że rynek chętnie przyjmie młodych fachowców. – Apelujemy do rodziców, aby wspólnie, już z gimnazjalistami analizowali do jakiej szkoły warto pójść, aby później była praca. Jesteśmy gotowi oferować przyszłym stolarzom praktyki, a tym najlepszym płacić – zapewnia właściciel Edwoodu.
Współpracą zainteresowany jest m.in. Zespół Szkół Zawodowych Nr 2 im. Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury w Białej Podlaskiej. Przy placówce działa zasadnicza szkoła zawodowa. – Akurat w zawodzie stolarz do tej pory nie kształciliśmy. Ale w związku z apelem pracodawców, widzimy taką potrzebę, aby powrócić do tych kierunków – mówi dyrektor Daniel Sikona. Dlatego od września szkoła planuje uruchomić klasy o profilu stolarz i operator obrabiarek skrawających.
– Jednak dotarcie do młodzieży jest trudne. Pomimo wielu zachęt od pracodawców, takich jak dobra płaca czy gwarancja pracy po skończeniu szkoły, z naszych badań wynika, że młodzież przy wyborze szkół kieruje się często wyborami swoich kolegów – zauważa Sikona. – Dlatego potrzebne jest uświadomienie rodziców, że rynek potrzebuje fachowców, że to zapewni młodym ludziom przyszłość – uważa dyrektor ZSZ nr 2. Jego placówka już teraz stosuje system dualny, czyli podstaw młodzież uczy się na zajęciach w szkole, a praktyki u pracodawców. Młodzi mogą też zdobyć dodatkowe umiejętności, np. certyfikaty spawacza.
– Jesteśmy w stanie wykształcić fachowców, bo warsztaty mamy dobrze wyposażone, pozyskaliśmy unijne dofinansowania. Nasza oferta jest duża. Problem tylko jak odwrócić ten trend. 60 proc. młodzieży w naszym mieście wybiera licea – stwierdza z kolei Sławomir Anklewicz, nauczyciel zawodu w ZSZ nr 2. Szkoła zapowiedziała współpracę m.in. z firmą Edwood w zakresie szkolenia przyszłych stolarzy.
Przypomnijmy, że modernizację warsztatów szkół zawodowych planuje miasto. Na projekt za 4 mln zł, Biała Podlaska chce pozyskać 3 mln zł dofinansowania z Unii Europejskiej. Chodziłoby o przebudowę, adaptację i remonty obiektów wykorzystywanych przez miejskie szkoły zawodowe, zakup maszyn i urządzeń służących praktycznej nauce zawodu.