Kasjerka bialskiej firmy, 62-letnia Irena N., została wczoraj uznana przez sąd za winną zagarnięcia ze spółki „Budomex” prawie półtora miliona złotych. Kobieta przegrała je w Totalizatorze Sportowym.
Skład orzekający stwierdził, że pracująca w kasie firmy budowlanej kobieta od grudnia 1997 roku do stycznia 1999 roku w krótkich odstępach czasu pobierała spore kwoty z kasy. Wędrowała z nimi do kilku bialskich kolektur. Dwie pracownice Totalizatora Sportowego potwierdziły, że kasjerka pozostawiała bardzo duże sumy w totku. Dzięki temu uzyskały nawet wzrost prowizji o kilka tysięcy złotych.
Irena N. jako jedyna posiadała klucz od kasy firmy. Cały czas w dokumentach wykazywała wyższe niż w rzeczywistości saldo. Nie próbowała ukartować włamania ani kradzieży. Główna księgowa i biegli rewidenci długo twierdzili, że wszystko jest w porządku. Firma nie zbankrutowała tylko dlatego, że miała dobre kontrakty m.in. w Warszawie.
Za umyślne przywłaszczenie olbrzymiej sumy kobieta została skazana na cztery lata pozbawienia wolności i 2000 zł grzywny. Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej zasądził wobec niej zakaz wykonywania zawodów związanych z pieczą nad pieniędzmi na 5 lat. Nakazał także zwrot całej sumy, czyli 1 481 859,85 zł spółce budowlanej, w której pracowała. Sąd zaliczył na poczet kary pozbawienia wolności okres tymczasowego aresztowania trwający prawie dwa lata.
Dyrektor firmy – Eugeniusz I. oraz jego zastępca Sławomir W. zostali uznani za winnych nieumyślnego niedopełnienia ciążących na nich obowiązków, m.in. dokonywania bieżącej kontroli kasy. Sąd jednak umorzył w stosunku do nich postępowanie z uwagi na znikomy stopień społecznej szkodliwości ich zachowania.
Psychiatrzy wykazali, że Irena N. jest w pełni władz umysłowych. Stwierdzili jednak, iż jest uzależniona od hazardu. Kiedy zapytaliśmy skazaną (wyrok nie jest prawomocny), czy zamierza się odwołać od tego wyroku, nie chciała odpowiedzieć.