Przewodniczący związku zawodowego nie popierającego prowadzonej przez prezesa prywatyzacji twierdzi, że prezes łamie ustawę o związkach zawodowych. Kiedy przewodniczący wszystkich organizacji jechali na spotkanie z ministrem skarbu, prezes tylko jemu uniemożliwił wyjazd.
Jego zdaniem L. Spaliński szykanuje go od dłuższego czasu – Gdy byłem elektrykiem, jako niepokornego przeniósł mnie na stanowisko oborowego.
Kilka razy wysyłano mnie też do odległych baz zakładu. Dopiero wyrok Państwowej Inspekcji Pracy wymógł na prezesie przeniesienie mnie na moje stanowisko elektryka. Jestem jedynym przewodniczącym związków zawodowych, któremu nie pozwala się wejść bez przepustki do biurowca, gdzie nasz związek ma swoje biuro – opowiada Daniel Kłak.
Czara goryczy przepełniła się, kiedy przedstawiciele wszystkich czterech związków zawodowych w związku z trwającą prywatyzacją zostali zaproszeni na spotkanie do Ministerstwa Skarbu. – Mimo że miałem zaproszenie imienne, nie pojechałem. Prezes odmówił mi pozwolenia i podpisania delegacji – mówi DanielKłak.
– To niedopuszczalna ingerencja w niezależność związku. Nie można pozwolić na to, by prezes łamał ustawę o związkach zawodowych – powiedział nam poseł Wiktor Osik, który zwrócił się do ministra skarbu z prośbą o zbadanie prawidłowości przeprowadzania prywatyzacji łukowskich zakładów mięsnych.
Leszek Spaliński uważa, że nie szykanuje związku, ani nie ingeruje w jego działalność. – Ingerencją byłoby, gdybym wtrącał się w to, kto ma jechać do ministerstwa. Uważam, że pojechać powinien etatowy pracownik związku, a nie przewodniczący, który tego dnia powinien zostać w pracy – mówi Leszek Spaliński.