Biada pieszym, którzy po Białej Podlaskiej chodzą "na pamięć”, nie obserwując licznych zmian na ulicach.
W tym miejscu niedawno przesunięto przejście o około pięć metrów od skrzyżowania. Wielu bialczan chodzi jednak, zgodnie z tradycją starym szlakiem. I często się tu przewracają.
- Nie zauważyła, że po drugiej stronie ulicy znajduje się bardzo wysoki krawężnik. Upadałam jak długa na chodnik. Rozbiłam sobie rękę i stłukłam bark. Na moment straciłam orientację. Po pewnym czasie przyszła do mnie sprzedawczyni z kiosku. Zajęły się mną panie ze sklepu sportowego. Chciałabym ostrzec ludzi przed niebezpieczeństwem - mówi pani Zofia. Ekspedientki ze sklepu Top Sport przyznają, że widziały już co najmniej kilka takich wypadków.
Na nowe rozwiązanie komunikacyjne, a jeszcze bardziej na bezmyślnych pieszych, narzekają kierowcy. - Często tędy przejeżdżam i zdarza się, że widzę pieszych potykających się o wystający krawężnik. Ale w tym miejscu nie powinni w ogóle przechodzić. Przecież przejścia w tym miejscu już nie ma - oburza się Franciszek Łapecki.
Jarosław Kostecki, naczelnik Wydział Dróg i Komunikacji Urzędu Miasta, wyjaśnił nam, że przejście przesunięto ze względu na bezpieczeństwo w ruchu drogowym. - Chcieliśmy, aby skręcający samochodem mógł dostrzec pieszego i zareagować. Pasy muszą być oddalone co najmniej o 5 metrów od skrzyżowania. Niestety, ludzie nie chodzą po zebrach - mówi naczelnik. I zapowiada, że sprawdzi wysokość krawężników po obu stronach jezdni.
- Takie zmiany w infrastrukturze drogowej uderzają w pieszych, bo trudno im się z nimi oswoić - przyznaje podinspektor Jerzy Ignatowicz, p.o. rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji. - Ale takie nieodpowiedzialne zachowania pieszych, to także zagrożenie dla innych użytkowników dróg. Przyjrzymy się tej sytuacji - zapowiada.