Była dyrektor gimnazjum Irena Kłopotek chce od wójta i gimnazjum 15 tys. zł za pracę w godzinach nadliczbowych, utracone dodatki funkcyjne i niewypłacone nagrody. Zarzuca wójtowi i obecnej dyrektor szkoły dręczenie w pracy. Tymczasem obecna dyrektorka Wanda Szaniawska czuje się ofiarą swojej podwładnej.
Ostatecznie Irena Kłopotek opuściła dyrektorski fotel i została w szkole jako nauczycielka. Jej następczyni ma do niej pretensje. – To ja po pobiciu nosiłam przez trzy tygodnie „limo” pod okiem. Jestem wzywana do sądów o rzekome naruszenie Ustawy o ochronie danych osobowych. A teraz, w wydanej właśnie książce, pani Kłopotek zarzuca mi „niszczenie wszystkiego, co dobre i piękne”. O naszych nauczycielach pisze „bierni i mierni”. Te książki daje uczniom z dedykacją. Narusza tym samym Kartę nauczyciela i dobro szkoły. Powiadomiłam kuratorium – twardo stawia sprawę Szaniawska.
Co na to druga strona konfliktu? – To mnie skrzywdzono. Miałam umowę z gminą na pełnienie obowiązków dyrektora szkoły do końca roku szkolnego. Bez wyjaśnienia i rekompensaty umowa została zerwana w lutym 2003 roku. Później musiałam wziąć roczny urlop dla podratowania zdrowia. Długo się leczyłam. Rzeczywiście, w książce wydanej przez związkowców są także moje refleksje. Ale nie miałam zamiaru szykanowania pani Szaniawskiej i innych nauczycieli. Po prostu mam prawo wyrazić swoje poglądy.
Marek Kulpa, nauczyciel historii z gimnazjum mówi, że cześć nauczycieli jest oburzona przedstawieniem ich w czarnych barwach w książce wspomnieniowej. – Stwierdzenie, że nauczyciele są „bierni i mierni” jest obraźliwe. To pomówienie.
W bialskim Sądzie Pracy kilka dni temu odbyła się rozprawa w sprawie wytoczonej gminie przez byłą dyrektor. Na sali rozpraw spotkali się historyk Marek Kulpa, przewodniczący Rady Gminy Leonard Wilczyński i były wójt Tadeusz Misior. Twierdzili zgodnie, że nie spostrzegli poniżania i szykanowania byłej dyrektorki przez obecną. Kolejna sprawa pod koniec maja.