Podrabiane zegarki były zatopione w jogurtach, bigosie i galaretce wołowej. Cześć przemytu Białorusinka schowała w termosie z herbatą, w kanapkach z salami oraz pod odzieżą, m.in. w biustonoszu.
- Funkcjonariuszy zaskoczył nie tyle sam towar, co nietypowy sposób jego ukrycia. Kobieta tłumaczyła, że zegarki dostała od znajomej z Moskwy i miała je przewieźć do Polski. W Polsce po zegarki miał się zgłosić nieznany jej mężczyzna. Za przysługę kobiecie obiecano 130 dolarów. Służba Celna szacuje wartość zegarków na 195 tys. złotych – informuje Marzena Siemieniuk, rzecznik prasowy Izby Celnej w Białej Podlaskiej.
- Jeżeli właściciele praw do znaków towarowych potwierdzą podejrzenia celników o podrobieniu symboli i napisów znanych marek, to w związku z naruszeniem przepisów chroniących prawa wartości intelektualnej i przemysłowej, kobiecie grozi dodatkowa odpowiedzialność karna, czyli kara grzywny lub nawet do 2 lat pozbawienia wolności – wyjaśnia Siemieniuk.