Nasi rolnicy będą panu zazdrościć, jak obejrzą w telewizji to gospodarstwo - stwierdził po zakończeniu zdjęć w oborze państwa Bożeny i Jana Pilipiuków Jose Antonio Navarro, hiszpański dziennikarz telewizyjny. Canal Sur z Sewilli kręci film o sukcesach
Polski w drodze do Unii Europejskiej. Do zdjęć o rolnictwie wybrano północną Lubelszczyznę.
Telewizyjna rzeczywistość
- Urządziliśmy gospodarstwo dla własnej wygody, a nie dlatego, że unia wymaga. Ci, co dbają o swoje gospodarstwa, to mają osiągnięcia, a ci co nie, narzekają - zauważył pan Jan już po zakończeniu zdjęć.
- Gościliśmy już Niemców i Francuzów, ale zagranicznej telewizji jeszcze nie - podkreśla z dumą pani Bożena.
Podczas nieoficjalnej części spotkania reporter J.A. Navarro przyznał, że sam pochodzi z wiejskiej rodziny. Jego kuzyni parają się rolnictwem. I często bywa, że narzekają. Ostatnio stracili, nie mogąc nigdzie sprzedać słoneczników, które nie były wcześniej zakontraktowane. Takie są uroki wspólnej polityki rolnej w unii. To, co niezaplanowane i niezatwierdzone odgórnie, nie ma prawa wyrosnąć. A jak już wyrośnie, to nikt nie ma prawa na tym zarobić.
Susza daje się we znaki
Przy huku elewatorów zbożowych dziennikarze z zainteresowaniem słuchali opowiadania Jana Klujewskiego, kierownika gospodarstwa, jak w latach 90. przebiegały przeobrażenia po zlikwidowaniu PGR. Teraz ziemia jest w rękach prywatnych. Gospodarstwo Rolno-Handlowe Mosty Sp. z o.o. uprawia na kilkuset hektarach głównie kukurydzę i zboża, a w przyszłości stawia na warzywnictwo. - Na wiele gorszych glebach mamy podobne plony. Nasze produkty są zdrowe i czyste ekologicznie. Unia nam nie zagraża. Będziemy wytwarzać jeszcze więcej zdrowej żywności - oznajmił Jan Klujewski.
Przekonali się Hiszpanie, że nie mają lekko polscy producenci rolni, bo klęski żywiołowe też ich nie omijają. - Z powodu suszy nie obrodziła kukurydza. Plony będą na poziomie połowy ubiegłorocznych zbiorów - wyjaśniał gościom Henryk Ignaciuk, współwłaściciel gospodarstwa.
- Wasi rolnicy szybko dogonią unijnych. W Hiszpanii też nie wszędzie jest tak dobrze, jak się to pokazuje. Południe kraju jest opóźnione w stosunku do reszty. Warunki klimatyczne (częste susze) często utrudniają produkcję, a urządzenia nawadniające są drogie. Rolnicy
na początku byli też wzburzeni ingerencją urzędników unijnych, którzy nakazywali likwidowanie jednych upraw, a rozszerzanie innych.
W Andaluzji, skąd jesteśmy,
podobnie jak tu, na Podlasiu, dominują drobne gospodarstwa rodzinne. Ale tam rolnicy nie działają oddzielnie, a więc
nie są narażeni na łaskę i niełaskę odbiorców. Łączą się w spółdzielnie, które przetwarzają płody i je sprzedają. Na tej zasadzie opiera się przede wszystkim uprawa oliwek.
Powiedzą, że telewizja kłamie!
Rafał Szostak