Bialscy taksówkarze załamują ręce. Jest ich i tak dużo, a będzie jeszcze więcej. Rada Miejska chce zwiększyć o kolejne 50 liczbę licencji. Narzekać nie powinni pasażerowie, bo cena kursu, nawet za miasto, może jeszcze zmaleć.
– Radni powinni obniżyć, a nie zwiększyć limit taksówek. Coraz ciężej nam zarobić na życie. Na placu Wolności może zatrzymać się na postoju tylko 10 aut. Straż Miejska nas karze i wypędza. Brakuje pasażerów – narzeka Ryszard Eugeniusz Zadziorski, współwłaściciel „MPT Radio-Taxi”.
Twierdzi, że w Białej Podlaskiej stawki za przewóz taksówkami są jedne z najniższych w kraju. – Bierzemy już złotówkę za kilometr. Niekiedy na dłuższych trasach wozi się i taniej. Ceny za paliwo poszły w górę, a za nasze usługi w dół. Konkurencja zniża ceny. Niewiele osób odchodzi z tego zawodu, a młodzi pchają się do kierownicy – mówi Zadziorski.
W Białej Podlaskiej już teraz jeździ ponad 270 taksówek. W tym roku pracę w tym fachu mogło podjąć 100 kolejnych osób, ale limit licencji nie został wykorzystany. Na postój trafiło zaledwie dziewięciu nowych taksówkarzy. Ale może w przyszłym roku jednak ich przybędzie. Nawet, jeśli obecnym taksówkarzom się to nie podoba.
– Nie możemy pozbawiać ludzi możliwości prowadzenia działalności gospodarczej. Musimy na wszelki wypadek przygotować dla nich „furtkę” – mówi Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu prezydenta. – Zgodnie z Ustawą o transporcie drogowym, samorząd jest zobowiązany ustalać liczbę nowych licencji na każdy rok. Co też czyni.
Z obecnej oferty zadowoleni są pasażerowie. Korzystająca często z bialskich taksówek pani Wanda powiedziała nam, że cieszy ją, iż za 4,50–5 zł może dojechać około 2 km do pracy. Także Katarzyna Wawiórko, bialski rzecznik konsumentów, popiera rozwój konkurencji. Pozytywnie zaopiniowała projekt uchwały Rady Miasta w sprawie 50 nowych licencji.