- Przyjeżdżam do Nepli z kilku powodów. Odwiedzam ks. Zdzisława Oziembłę, brata mego dziadka. Poza tym są tu fantastyczne plenery. W czasie roku akademickiego rysuję w pracowni Politechniki Koszalińskiej, gdzie studiuję wzornictwo. Wakacje to czas spotkań z zabytkami architektury, które najbardziej interesują mnie jako temat malarski. Na Podlasiu mam dodatkowo ten komfort, że stare budowle położone są na uboczu, w gęstwinie drzew, a nie w centrach ruchliwych miast. Czerpię przyjemność z obcowania z przyrodą i samotności. Wybieram miejsca odludne, gdzie mogę w skupieniu pracować.
• Dziadek zaraził cię zamiłowaniem do historii?
- Większość rysunków wykonuję na potrzeby jego zbiorów. Chętnie też słucham opowieści ks. Oziembły. Jednak nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem pasjonatką historii. Chociaż może przyjdzie to z czasem?
• Rysujesz udane portrety...
- Staram się znaleźć cechy charakterystyczne ludzi, których podobizny oddaję na papierze. Przeważnie wybieram na modeli starsze osoby, które niejedno przeżyły. Mają na twarzach wypisaną część swojej historii i głęboką mądrość. Ostatnio portretowałam Jana Buczyłę, rzeźbiarza z Samowicz. Wiele się od niego można nauczyć.