Najpierw wójt poprosił sam siebie o interpretację przepisów. Odpowiedź mu się nie spodobała, więc zaskarżył sam siebie do sądu. - Takie mamy prawo. Walczę o pieniądze gminy - tłumaczy wójt. Sąd nie chciał badać sprawy, ale będzie musiał
Kontrolerzy bowiem uznali, że to działalność gospodarcza. - Zupełnie się z tym nie zgadzam. Za własne pieniądze zbudowaliśmy coś, co służy mieszkańcom. I jeszcze mamy od tego płacić podatek? - mówi Litwiniuk.
Wójt policzył, że tego podatku byłoby jakieś 200 tys. złotych rocznie. A żeby było ciekawiej, gmina musiałaby płacić sama sobie. I pewnie na chłopski rozum można by uznać, że skoro pieniądze trafiają z gminy do gminy, to nic się złego nie dzieje i gminie nic nie ubywa.
- Ale tak nie jest - podkreśla wójt. I tłumaczy: - Przez to rosną nam wpływy z podatków, przez co jesteśmy uznawani za bogatszą gminę, niż rzeczywiście jesteśmy. W efekcie dostajemy mniej pieniędzy z Warszawy.
Wywołać spór
Litwiniuk postanowił walczyć o pieniądze i to w bardzo niecodzienny sposób. - Szczerze mówiąc, to zastanawialiśmy się z prawnikami, czy ktokolwiek będzie chciał z nami rozmawiać. Ale spróbowaliśmy - mówi wójt.
Założenie było proste: wywołać spór, który będzie musiał być rozstrzygnięty przez sąd.
W prośbie do samego siebie wójt tłumaczył, że podatku od oczyszczalni nie trzeba naliczać. Później sam sobie odpisał, że podatek się jednak należy.
- Wystąpiłem jako gmina do samego siebie jako do organu podatkowego o interpretację podatkową i sam sobie udzieliłem odpowiedzi. Chodziło o to, żebym miał od czego odwołać się do sądu. Żeby ktoś w końcu tę sprawę wyjaśnił - mówi Litwin. - Prawo mamy takie, jakie mamy. Ono pewnych rzeczy dokładnie nie uściśla. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego gmina, która nie prowadzi działalności gospodarczej, ma płacić podatek jak za działalność gospodarczą.
Wójt w podwójnej roli
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Ten ją odrzucił bez wydawania wyroku. Uznał, że skarga jest niedopuszczalna i że nie może być tak, że przed sądem wójt występuje w podwójnej roli: tego kto się odwołuje i tego, kogo decyzję zaskarżono. Ale tak nie będzie.
Naczelny Sąd Administracyjny (po odwołaniu wójta) stwierdził, że lubelski sąd jednak musi tą sprawą się zająć. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.