Pani Melania (tak zmienimy imię naszej Czytelniczki - na jej życzenie) powiedziała nam, że od dawna zabiega o budowę wodociągu i kanalizacji w centrum Parczewa. W środku miasta bowiem brakuje tych cywilizacyjnych dóbr.
- Nie mamy wody wodociągowej. Musimy pić z własnych ujęć, które są skażone. Niektórzy mają odprowadzenia szamb do starych studni. Trudno się dziwić, że u nas woda ma tyle mocznika. Nie pomagają żadne petycje do władz. Wstyd, aby w centrum królewskiego miasta była taka sytuacja. Z czym mamy iść do Unii Europejskiej? Radni tylko nam naobiecują na początku każdej kadencji i później nie wywiązują się z tego - żali się pani Melania.
Kiedy spytaliśmy Wiesława Klajdę, dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Parczewie, odparł, że... nie miał żadnych skarg mieszkańców z ul. Kościelnej. - Nie badamy wody w prywatnych studniach. Mogą to ludzie uczynić na własny koszt - wyjaśnia Wiesław Klajda. Zaprzecza, aby wiedział o zanieczyszczaniu rzeki przez szamba.
Parczewski burmistrz, Stanisław Mroczek jednak potwierdził, że sytuacja z wodą przy ul. Kościelnej jest bardzo zła. Zaznaczył, iż już dawno mogło być inaczej, lecz ludzie nie chcą wyrazić zgody na podział działek i wytyczenie nowej drogi, równoległej do ul. Kościelnej.
- Nie mogę rozkopać jezdni w ul. Kościelnej, gdyż jest to droga wojewódzka. Nie stać nas na kosztowną jej odbudowę. Jest w planie przestrzennym nowa ulica. Niestety, nie mam zgody choćby połowy mieszkańców domów przy początku ul. Kościelnej, aby upoważniało to nas do podziału i wywłaszczenia z części działek - mówi Stanisław Mroczek.
Burmistrz wyjawia, że liczy na... ludzką zazdrość. Planuje wykonać wodociąg i kanalizację na pobliskiej ulicy Nadwalnej, a wówczas i mieszkańcy budynków przy. Kościelnej zapragną zmian w swojej części osiedla i pójdą na kompromis.