Flagi narodowe i partyjne powiewają na budynku, a wokół bałagan trudny do opisania. Poobijane tynki i ubytki w murze, sterty gnijących liści.
Artur Żukowski, komendant miejski Straży Miejskiej, zapowiada, że jeśli właściciele budynku nie zrobią porządku wokół swojego budynku, on skieruje sprawę do sądu grodzkiego. Dał i czas do 15 grudnia.
- W czwartek rano na podwórku natrafiliśmy na papiery. Na szczęście zostały usunięte. Przed wejściem jednak pozostały liście. Nie mogliśmy w biurze LPR dopytać się o umowy na w wywóz śmieci. Przypomnieliśmy przedstawicielom partii i innym właścicielom, że w październiku, mieli obowiązek doprowadzenia terenu do porządku. Niestety, nie poczuwają się do obowiązków - mówi komendant.
Zarzutami Straży Miejskiej jest oburzony Michał Daniel Włostowski, dyrektor biura europosła Wiesława Stefan Kuca i posła RP Wojciecha Macieja Romaniuka z samoobrony. Kiedy pojawia się patrol, nie ukrywa zdenerwowania. - To jest zemsta prezydenta! W wyborach Samoobrona poparła Adama Abramowicza i teraz mamy kontrole! - wykrzykuje. A Kiedy strażnik Robert Popławski pyta go o uprzątanie chodnika, odpowiada: - Raz w miesiącu zamiatamy. Sami. Nie w koalicji. Śmieci wywozimy we własnym zakresie. Nie mamy kontenera na odpadki. A o to powinien zadbać główny właściciel budynku - tłumaczy dyrektor.
Agnieszka Brodacka z biura poselskiego posła Przemysława Andrejuka (LPR) wyjaśnia nam, że przy czwartej części kamieniczki użytkowanej przez jej partię, liście były uprzątnięte. - Sprawę sprzątania i wywozu śmieci mamy uregulowaną. Faktury są w Warszawie, gdyż musimy je składać w Sejmie, aby uzyskać zwrot kosztów. Mamy pojemniki na śmieci wspólne z sąsiednim salonem fryzjerskim. Ktoś tu szuka dziury w całym! - zaznacza. I dodaje, że starała się o pomalowanie odrapanych ścian. Okazało się, że jest to zabytek pod opieką konserwatora. - Trudno uzyskać pozwolenia na odświeżenie elewacji. Pewnie nastąpi to w przyszłym roku.
A do tego czasu siedziba dwóch posłów i jednego europosła nadal będzie wyglądać jak rudera.