Zastój w zainteresowaniu rolników programami unijnymi trwa. Na nic zdają się jak dotąd zabiegi urzędników gminnych i pracowników WODR, umożliwiające szerszy dostęp do informacji na ten temat. Rolnicy czekają.
Wójt Siemienia, Jerzy Styczyński, podejrzewa natomiast, że główną przyczyną jest zasobność rolniczego portfela. - Aby dostać dotację trzeba przecież wyłożyć pewną kwotę. Naszych rolników po prostu na to nie stać - mówi Jerzy Styczyński.
Pracownicy grabanowskiego oddziału WORD też mogą tylko spekulować nad przyczyną tego stanu rzeczy. - Sama procedura związana z SAPARD nie jest skomplikowana, więc nie sądzę, że to jest główny problem. Myśleliśmy, iż przyczyną może być brak rzetelnej informacji. Staraliśmy się poszerzyć i pogłębić jej zasięg, ale niewiele to zmieniło. Do tej pory skorzystało 14 rolników. Dwóch otrzymało pieniądze, następnych 26 zbiera dokumenty. W takim układzie wykorzystalibyśmy zaledwie 10 procent przyznanych środków. Nie jest to zadawalająca perspektywa - mówi Janina Kempka, specjalista ds. integracji z UE w oddziale WODR w Grabanowie.
Jej zdaniem większe zainteresowanie budzi kwestia nie uruchomionego jeszcze czwartego pionu działalności w ramach SAPARD. Dotyczy on inwestycji pozarolniczych, np. agroturystyki, na którą dotąd z dotacji rolnych nie można było otrzymać pieniędzy. - Na dniach rozpoczynamy szkolenia w tym zakresie. Mamy już pierwszą grupę chętnych. Myślę, że to dobry początek - informuje Janina Kempka. •