Niedzielna sonda rozstrzygnie, czy w pobliżu wsi powstanie zakład częściowego przetwarzania i utylizacji odpadów. W zamian wójt obiecuje wszystkim mieszkańcom podłączenie wody za darmo. Komitet protestacyjny nie chce o tym słyszeć.
- Coś za coś. Trzeba wziąć pod uwagę, że to szansa na miejsca pracy, nową drogę i wodę w kranie we wszystkich gospodarstwach domowych - argumentuje kąkolewnicki wójt Adam Kurowski.
Każda ze stron stara się wpłynąć na decyzję mieszkańców, bowiem władze gminy zarządziły przeprowadzenie sondy. W tajnym głosowaniu będzie można się wypowiedzieć, odpowiadając na pytanie, czy jest się za lokalizacją "na Sosnowcu” zakładu przetwarzania odpadów w zamian za nieodpłatne doprowadzenie wody.
Zdaniem wójta, wiele przemawia za tym, że sporny obiekt powinien powstać we wskazanym miejscu. Kolonijna zabudowa, gleby 5 i 6 klasy, bliskość terenów leśnych pełniących funkcję izolacyjną, to według gospodarza gminy argumenty "za”. Ale przede wszystkim, trzeba wreszcie rozwiązać problem gospodarowania odpadami. - Uważamy, że należy zrekultywować składowisko w Adamkach na obszarze gminy Radzyń Podlaski, nie chcemy takiego zakładu. Pracujemy nad tym, żeby się od niego uchronić - podkreśla Sławomir Mańko, szef miejscowej Samoobrony.
Twierdzi, że rolnicy poważnie obawiają się o swój byt. Płody rolne wyprodukowane w pobliżu składowiska, w tak zwanej strefie ochronnej, będą tańsze i uznawane za mniej wartościowe. Dla chłopów rachunek zysków i strat na pewno okaże się niekorzystny.