Lubelscy restauratorzy chcą obniżenia opłat naliczanych im przez miasto za tereny zajęte pod kawiarniane ogródki. "Trzeba nam pomóc" – mówią gastronomowie. Dzisiaj przyszli w tej sprawie do Ratusza, który nie planuje obniżki. "Dlaczego inne miasta mogły to zrobić?" – pytają przedsiębiorcy.
– Jesteśmy branżą, która najmocniej ucierpiała z powodu epidemii – mówią restauratorzy, którzy przyszli do Ratusza prosić o obniżkę stawek za wystawienie ogródków. Teraz muszą płacić 70 gr. za każdy metr kwadratowy dziennie. Taka stawka jest im naliczana przez miasto za tzw. zajęcie pasa drogowego np. na Starym Mieście. Inne zasady obowiązują na deptaku Krakowskiego Przedmieścia, który oficjalnie nie jest drogą. Inna jest też stawka: 1 zł za mkw. dziennie.
Restauratorzy tłumaczą, że nie mogą tyle płacić. – My najzwyczajniej w świecie nie mamy pieniędzy na to, by oprócz czynszu za lokale płacić jeszcze stawkę za zajęcie pasa drogowego – mówi Izabela Kozłowska-Dechnik prowadząca jedną z restauracji na Starym Mieście. Gastronomowie skarżą się, że ich lokale świecą pustkami i nie mogą przyjmować tylu klientów, co przed epidemią.
– Nie ma studentów i turystów, nie ma imprez miejskich. Nie ma bodźca, który by sprawił, żeby ludzie do nas przyszli. Klienci jeszcze się boją, nie wiedzą jak to wszystko wygląda. Jest dużo powodów, przez które nasza branża przeżywa ogromny kryzys – mówi Marcin Polanowski, jeden z restauratorów działających na deptaku. – Jeżeli nie uda nam się wywalczyć zniesienia czynszu, to chcemy przynajmniej obniżenia ich o połowę, bo mamy teraz mniej niż połowę miejsc siedzących.
– Musieliśmy zredukować liczbę stolików o 50 do 70 proc. Dla mniejszych lokali oznacza to całkowity brak opłacalności – tłumaczą gastronomowie w swoim piśmie do Ratusza.
– Robiłam już przymiarki. Na 50 mkw. ogródka zmieszczą mi się cztery stoliki, przy których będą po cztery krzesełka. Wcześniej miałam 50 miejsc – wylicza Kozłowska-Dechnik. Restauratorzy podkreślają też, że możliwości zarobku są ograniczone, a koszty działalności wcale nie zmalały. – Są nawet większe w związku z koniecznością zakupu maseczek, środków dezynfekujących i przegród – mówi jeden z przedsiębiorców.
Gastronomowie podkreślają, że władze wielu miast zdecydowały się na obniżkę stawek za zajęcie pasa drogowego pod ogródki. Jako przykłady podają m.in. Gdańsk i Szczecin. – Białystok obniżył stawkę o połowę, w Poznaniu jest symboliczna stawka 1 gr za mkw., Warszawa daje 50 proc. bonifikaty. W Bydgoszczy jest stawka 1 grosz, we Wrocławiu i Sopocie całkowicie została zniesiona opłata za ogródki – mówią przedsiębiorcy.
– Wychodzi na to, że jako jedyne miasto wojewódzkie nie podjęliśmy żadnych działań – dziwi się wiceprzewodniczący Rady Miasta Marcin Nowak (klub prezydenta Żuka) i zapowiada, że będzie interweniował w tej sprawie u prezydenta. – Na dziś stanowisko Ratusza jest takie, że tych stawek nie obniży – przyznaje Nowak i obiecuje przekonywać prezydenta do obniżki. – Argumenty macie mocne.
Na razie Ratusz proponuje restauratorom wyznaczenie dodatkowych miejsc pod ogródki na Starym Mieście.
– Pojawiły się dwa pomysły – mówi Marek Poznański, który w Urzędzie Miasta pracuje jako menadżer śródmieścia. – W Rynku można byłoby wykorzystać strefę dookoła Trybunału, która jest wykorzystywana podczas festiwali i imprez miejskich. Ta przestrzeń mogłaby być zajmowana przez restauratorów, którzy są naprzeciw poszczególnych miejsc, a na czas imprez miejskich byłaby oddawana.
Drugi pomysł dotyczy dodatkowej przestrzeni dla lokali mieszczących się przy Grodzkiej poniżej poczty. – Rozważana jest strefa gastronomiczna na pl. Po Farze – mówi Poznański. – Jest wstępna zgoda na to, by na pl. Po Farze luźno ustawiać stoliki.
Wszelkie decyzje w sprawie stawek za zajęcie pasa drogowego należą do Rady Miasta. Projekt uchwały w tej sprawie nie musi być wcale przekazany radnym przez prezydenta, równie dobrze może go spisać grupa radnych lub 300 mieszkańców. Najbliższe posiedzenie Rady Miasta jest zaplanowane na końcówkę czerwca. – Czy nie możecie zwołać nadzwyczajnej sesji Rady Miasta? – pytają gastronomowie, którzy deklarują gotowość do spotkania z władzami miasta.