Kołobrzeg (woj. zachodniopomorskie). Właściciele hoteli i pensjonatów apelują do rządu o pomoc finansową. W Kołobrzegu hotelarze liczą rosnące koszty, podczas gdy hotele są zamknięte dla gości. Prezydent Kołobrzegu tłumaczy, że miasto z powodu obostrzeń straciło 20 milionów złotych, które nie wpłynęły do kasy miasta z opłat uzdrowiskowych.
- Hotele pracujące w reżimie sanitarnym nie są źródłem zakażeń i można to robić bezpiecznie i czerpać przychody z działalności. Dzisiaj natomiast stoimy przed widmem utraty dochodów z innych miesięcy. Zostajemy z wysokimi kosztami. Bardzo liczymy i apelujemy do rządu o pomoc, żebyśmy mogli przetrwać te ciężkie miesiące – stwierdziła dyrektor hotelu Aquarius SPA Dominika Lesiak.
- Są miasta, które żyją wyłącznie z turystyki, do tych miast zalicza się Kołobrzeg. Jesteśmy największym miastem uzdrowiskowym i dzisiaj 13 podmiotów lecznictwa uzdrowiskowego świeci pustkami. 1500 osób pracujących tam czeka, żeby wykonywać swoje zadania, a nie może, bo sanatoria są nieczynne. Dzisiaj mamy oszacowane, że do budżetu miasta nie wpłynęło ok 20 mln. Teraz są nieczynne wszystkie obiekty turystyczne, nie ma turystów, nie wpływa opłata uzdrowiskowa, która jest potężną pozycją po stronie dochodowej. Ten ubytek jest bardzo mocno odczuwany – skarży się prezydent Kołobrzegu Anna Mieczkowska.