Do blisko 600 w ciągu kilku dni wzrośnie liczba łóżek dla pacjentów z COVID-19 w województwie lubelskim. Takie miejsca zostaną uruchomione w trzech nowych szpitalach.
Aktualnie leczenia szpitalnego wymaga już 348 pacjentów z COVID-19 (323 jest na oddziałach zakaźnych, a 27 na respiratorowych). Jak przyznał w środę wojewoda lubelski, „bufor wolnych łóżek powoli zaczyna się kurczyć”. W związku z tym od czwartku będą uruchamiane kolejne. Dotyczy to szpitala im. Jana Bożego w Lublinie (3 łóżka respiratorowe, od czwartku) oraz trzech innych lecznic, w których do tej pory nie było takich miejsc: w Opolu Lubelskim (37 łóżek, od dzisiaj), Krasnymstawie (17 lóżek, od piątku) i Parczewie (29 łóżek, od poniedziałku). W związku z tym liczba miejsc dla pacjentów z COVID-19 w naszym regionie wzrośnie z 475 do 561 (w tym respiratorowych z 34 do 55).
W środę w Lubelskiem znowu było najwięcej zakażeń SARS-CoV-2 w kraju – 399. To prawie dwa razy więcej w porównaniu ze środą w ubiegłym tygodniu, kiedy potwierdzono 220 takich przypadków. Natomiast pod względem wskaźnika zakażeń na 10 tysięcy mieszkańców jesteśmy po raz pierwszy od trzech tygodni na drugim miejscu. Największy ma aktualnie województwo podlaskie – 2,28. W województwie lubelskim jest on na poziomie 1,9.
Wśród powiatów największy wskaźnik ma Biała Podlaska – 4,2, powiat łęczyński – 3,67 (m.in. ze względu na wzrost zakażeń wśród pracowników kopalni Bogdanka) oraz kraśnicki – 3,05. W trzech powiatach – zamojskim, radzyńskim i hrubieszowskim - nie potwierdzono w środę żadnych zakażeń.
Jak tłumaczy wojewoda, przyczyną wzrostu zakażeń jest niski stopień zaszczepienia, a także niski wskaźnik odporności naturalnej po przechorowaniu COVID-19. – W trzeciej fali Lubelskie miało jeden z najniższych wskaźników zakażeń, więc teraz tendencja do wzrostu w naszym regionie jest większa – wyjaśnia Lech Sprawka. Zwraca uwagę, że tę zależność potwierdza sytuacja w powiecie hrubieszowskim. W trzeciej fali przez długi czas było tam najwięcej zakażeń, a teraz te wskaźniki są bardzo niskie.
Wojewoda wyjaśnia też, że brak informacji o ogniskach epidemicznych jest celowy. – Na początku czwartej fali podawaliśmy takie informacje, ale w miarę wzrostu zakażeń, identyfikacja pierwotnego źródła zakażenia staje się coraz trudniejsza – zwraca uwagę Sprawka. Dodaje: – Poza tym, przy dużej liczbie zakażeń, ta informacja przestaje mieć znaczenie. Może to wręcz szkodzić, a nie pomagać.
Przypomina, że nie wszyscy zakażeni mają objawy, więc liczbę nowych przypadków należałoby pomnożyć nawet przez 10. – Oznaczałoby to, że tylko dzisiaj na terenie województwa lubelskiego mamy nawet około 4 tysięcy nowych zakażonych. W związku z tym uważanie tylko tam, gdzie jest aktualnie ognisko, nie ma żadnego uzasadnienia. I tak mamy nadmierne rozluźnienie jeśli chodzi o brak przestrzegania obostrzeń – podkreśla Sprawka.